3 lata , 5 miesiecy terapii..
Wbrew pozorom jest bardzo dobrze. Mam tylko nowe polecenie Pani Dr..
Robimy teraz test z alkoholem. Od poprzedniej niedzieli nie wypiłam alkoholu . Brzmi jak nałóg 🙂
Ale nie..chodzi mi o to ,że nie mogę pić w ogóle. Dotychczas spożywałam alkohol okazyjnie, a że tych okazji było sporo..to i wypitych kufli piwa również..
A to grzane wino z mamą chłopaka..a to piwo ze znajomymi, a to piwo z chłopakiem w mieście.. i tak co weekend. Podsumowując swój ostatni rok..każdy atak był wywołany albo ALKOHOLEM DNIA POPRZEDNIEGO ,NAPIĘCIEM PRZEDMIESIĄCZKOWYM ALBO NIEWYSPANIEM .
.. Niewyspanie i zmęczenie wywołuje u mnie nawroty BPD.Stresy w pracy również. Jednakże mogę pewne rzeczy wyeliminować i poobserwować rezultaty. PMS wpływa na mnie fatalnie.. tydzień przed miesiączką mam napady złości,rozdrażnienie..czuję wewnętrzny niepokój..śmieje się i płaczę na zmianę.. mam jakieś lęki..i wyjadam wszystko co tylko mam w domu.
Ale ok.. będę o tym myślała później bo na pewno są na to jakieś sposoby. W końcu PMS to nic takiego .. ;P
ALkohol.. to cholerstwo destabilizuje mój nastrój. Osłabia moją świadomość przez to uwalnia nieświadomość.. a moja nieświadomość to BORDERLINE w całej okazałości.. i tylko ja mogę nad tym panować.. nikt inny.
Zobaczymy…jak na tę chwile 7 dzien bez „jazdy”
Marcin..dlaczego ten artykuł?
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=96
Oj Boże Tik Taczku zrób ze sobą porządek koniecznie i dopiero planuj życie. Ja mam dwójkę super dzieciaków i ciągle boję się, że kiedyś palnie mi coś w łeb i im wyrządzę jakąś krzywdę. To już jest jak psychoza. I suma summarum nie wiem czy naprawdę się tego boję……………………………………………………………………., czy wymyślam…………………………………………….:(((((
Tak,mam tak często. Że nie wiem co czuję.. jest we mnie kilka warstw..ta zdrowa jest zbyt słaba jeszcze..Boje się ,że taka będę bo jestem dzieckiem moich rodziców i to wystarczający powód by obawiać się ,że to się powtórzy. A mój facet jest mega cierpliwy min. za to go Kocham. Gdyby nie był to ten związek by nie istniał. Dzięki niemu i dla niego jest mi łatwiej. Mój facet również jest wybrany świadomie jak nic w zyciu… i chcę z nim być do końca życia.. chociaż to trudne..
nie rozumiem ??
Oboje zrobili mi huśtawkę. Opisane jest to na początku bloga i nie chcę w komentarzu tego znowu pisać . Moi rodzice mnie kochali a po pijaku bili. Później znowu mnie kochali…i znowu bili.. odrzucali i kochali..
Tik Tak przeczytałam Twojego bloga całego. Momentami mną trzęsło jak wyobrażałam sobie co czujesz i co wyprawiasz, a ja wcale lepsza nie jestem. Czytałam, że boisz się, że będziesz matką psychopatką, że będziesz krzywdzić swoje dzieci, a masz czasami wrażenie, że nie wiesz naprawdę, czy faktycznie się boisz? Bo skoro nie odczuwasz lęku, bólu to nie bardzo wiesz co czujesz?
Borderline to hustawka nastrojów. Czy któryś z rodziców zrobił Ci taka chustawkę tzn mówił że kocha ale za jakiś czas dawał do zrozumienia nienawiść względem Ciebie?Czy poprostu ktos powiedział że kocha albo wyraził to ?
Oj czytam i czytam. Ale ma los ten Twój z Tobą:) Wiesz ja nie urządzam takich scen mojemu, może dlatego że w końcu super świadomie jak mało co wybrałam jego. Ale ostatnio też miałam fazę bo mój tata dawał dżem porzeczkowy mojemu synkowi, a ten dżem był okropny i zaczęło mną targać, aż upłakałam się jak debil. A jak u Ciebie z pracą? Jak sobie radzisz?
I zapisałam się na terapię. Nie wiem jak to będzie bo u nas w małej mieścinie nie ma zapewne super specjalistów od tego zaburzenia, ale myślę, że choćby porozmawiać sobie to już „coś”. 🙂 na początku będzie pewno jak to ostatnio napisałaś „efekt wow” jest super (pewnie nawet się zauroczę bo ma to być facet:), ale luzik, może nawiążemy jakąś fajną relację i mnie naprostuje.
🙂 ha ha, musi miec duzo cierpliwosci do Ciebie Twoj chlopak. Wczoraj zapisalam sie wkoncu na terapie. Moze chociaz wygadanie sie pomoże. I rozwiazywanie na bieżąco problemow. Tylko co tu mowic jak nie wie się o co chodzi:) i nie wiem jak ten terapeuta czy on wogole ma jakies pojecie jak te glupote leczyc, bo u mas w Kielcach raczej nie ma odpowiednich fachowcow. Za mala miescina.
KOMEDIA!!! ISTNY CYRK MENDI….. borderline to gra w dobrej …komedii 😉
Eh mendi… nie ma rozwiązania. Samobójstwo nie jest rozwiązaniem a ucieczką z tego życia. Nie jest to oznaką słabości…chcemy czasami uciec bo to nas rozwala od środka jest nie do zniesienia..
Z takim podejściem…że nie wyobrazasz sobie 10 letniej terapii bo to bez sensu… możesz stać w miejscu.
Skoro wiesz, że nie jesteś beznadziejna..to właśnie po to powinnaś uczestniczyć w terapii ,żeby nauczyć się świadomie żyć i czuć. . .
Co do moich objawów?? chm…dziś wkurwiłam się niemiłosiernie jak tarłam marchewkę na ciasto…zacięłam sobie palca…..myśląc ,że nie mam swojego zycia..tylko obowiązki.. nie mogę w domu odpocząć , tu brat w kuchni siedzi.obok chłopak..zero samotności,prywatności..ciszy…. mam tego dość. …pierdolnęłam drzwiami i wyszłam..płakałam po drodze..nerwy tak mną szarpały ,że miałam gorące uszy i dyszałam.. weszłam do Rosmana.. nie lubię tego szumu w głowie po wybuchu agresji.. amok taki..
Mój chlopak wyszedł po mnie bo grozilam mu ze juz nie wytrzymam tego (sama nie wiedzialam czego ) i sie rzuce pod samochod albo sobie cos zrobie.. nie wiem..rozsadzalo mnie..przyszedł po mnie ..ryczałam mu ze mam dosc.. ze chce mieszkac tylko z nim….
Źle mi było…wzięłam ekstra spasmine i upieklam ciasto..objadłam sie..
Teraz siedze i czuje sie taka gruba i brzydka…glupia.. nie wiem po co zyje…ranie siebie samą i innych.. bez sensu..
Z tym,że ja wiem.. ze to moja choroba.. i ze niektóre dni są po prostu takie popierdolone ..
Powinnam być aktorką .. tak się rzucam na ten scenie życia.. masakra…
Mendi. Borderline to taka część nas,którą musimy zaakceptować.. i zintegrować się z tą częścią aby żyć w zgodzie..
idę spać..lamitryna..ekstraspasmina i meliska w kubku..
aha..Mendii Polecam ci melise z dwóch saszetek przed snem..
Ja kupuje za 1,30 w 'kerfurze’ 😉 Pij tak codziennie przez jakis czas …zobaczysz róznice 😉
Tik Tak ja już chyba przegrałam swoje życie. Jak się to wszystko zaczęło to spychałam to na drugi plan, myśląc że to nic takiego, że wymyślam ( co zresztą jest istotą tej choroby). Już tego nie rozwiąże bo chyba i nawet nie chcę (nie ma siły, cierpliwości, pewności, z góry zakładam, że i tak mi się nie uda – co również jest istotą tego zaburzenia). Nie wyobrażam sobie dziesięcioletniej terapii, gdzie ja będę mówić, że jestem beznadziejna, a terapeuta będzie mi mówił, że nie jestem, a ja i tak będę wiedziała że jestem, choć nie jestem. To nie ma sensu. Nie widzę rozwiązania. Walnięcie se w łeb też nie wchodzi w grę bo po prostu nie umiem, boję się jak wszystkiego zresztą. Psychoza poporodowa minęła, teraz został tylko border, nie mam póki co DD, ale chwilowe urojenia. Już się chyba nie boję tego wszystkiego, niech się dzieję co chce. Napisz mi jakie masz objawy oprócz ataków.
Tak.
Od samego początku..
Hej. Powiedz mi jeszcze tylko, czy nadal jesteś wierna tej samej Pani Dr?