Atak złości ? Kryzys emocjonalny ? Co robić….
Każdy jest zaburzony w innym stopniu.
Zrujnowali Ci dzieciństwo. Nie miałeś / miałaś go. Skąd masz wiedzieć jak regulować lęk? Czy wiesz, że kiedyś ten mechanizm pozwalał CI PRZETRWAĆ !!!! ??? Tak więc jest częścią Ciebie. Teraz potraktuj to tak, jakby było czymś z czego warto już zrezygnować. JESTEŚ JUŻ DOROSŁY/DOROSŁA.
Kiedy uczęszczałam na terapie na początku – mówiłam Pani Dr, że 'moim zdrowiem’ będzie kontrola ataków paniki, ataków lękowych i zatrzymywanie ich na samym początku. I tak też po wieloletniej pracy się stało.
Nie walczę z sobą. To po pierwsze.
Nie próbuj walczyć ze swoimi emocjami. Zapewne ktoś już w przeszłości je negował, więc nie rób tego znowu sam sobie. Akceptuj te lęki, myśli…są Twoje. Ale myśli to nie czyny i nie ma się czego bać… miną z czasem. Nie zwariujesz. Nie ma takiej opcji. Chyba, że uznasz, że jesteś super i nie musisz nic z sobą robić ( to znaczy, że już zwariowałeś 🙂 ) nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas miał inne dzieciństwo. Każdy z nas coś w życiu przeżył. Jedni są zamrożeni, zimni i spierdalają od niewygodnych emocji …inni w nie wchodzą jak masło. Bo lubią napięcie. Każdy z nas ma swoje mechanizmy jakie sobie wypracował jako dzieciak. Musiał. Żeby nie umrzeć.
Atak kończy się wtedy, kiedy zaczyna się miłość !! Miłość do samego siebie. Jak już raz to poczujesz to zrozumiesz o co mi chodziło.
Jak to? jakiej miłości…ja nie umiem kochać !! ja nie wiem co to miłość !! nie mam uczuć …jestem jak skała.. jak lód.. nic w sobie nie mam..
Do wydobycia takiej miłości potrzeba pokory. ” Pokora jest to uniżenie się, jest to wyrzeczenie się zewnętrznej okazałości, wyrzeczenie się wszystkiego, co się zwykło podobać nieporządnej miłości naszej…” Uchyl głowę i w ciszy staraj się afirmować. To co się z Tobą dzieje 'nie jest Tobą’. To zaburzenie..to emocje…to twoje uwięzione EGO. Staraj się w tych gorszych dniach czy chwilach być blisko siebie. Kontaktować się tylko ze swoim zdrowym JA. Uwierz mi , że gdyby go nie było – nie byłoby problemu, nie szukałabyś pomocy i nie cierpiałabyś ..
Jeśli czujesz niepokój… czyli uczucie jakby coś się miało zaraz stać. Jakby wszystko wokół wydało się obce postaraj się znaleźć dla siebie bezpieczne miejsce. W tych momencie może zaczynać się jak to ja nazywać „Eksplozja”. Z Racji tego, że jest to taki stan rozczulenia emocjonalnego unikaj wtedy wszystkich czynników destabilizujących ( patrz BORDERDIETA ) zrezygnuj z imprez, na których jest alkohol . Istnieje ryzyko, że aby ulżyć cierpieniu wypijesz za dużo. Nie chcesz chyba znowu być na odcięciu ?
To stan kiedy czujesz się INNA/y.. ODREALNIONY. Jest to mechanizm o nazwie DYSOCJACJA. Męczysz się oraz bardzo boisz. Nie rób sobie krzywdy tylko po to, żeby to zagłuszyć. Im częściej będziesz wychodził/a z tego sukcesem, tym borderline, PTSD nie będzie już tak Cię rozwalało na łopatki. Taki trening trwa często miesiące/Lata i wchodzi w krew 🙂 Gwarantuję Ci to gdyż sama tego doświadczyłam.
Jeżeli ataki są ciągłe, a uczucie lęku nieustanne, permanentne oraz powoli tracisz siły czy obawiasz się, że możesz nad tym nie zapanować to nie czekaj.
Po prostu zgłoś się szybko do psychiatry. Czasami leki pomagają dojść do siebie. I nie chodzi mi tu o łykanie garści psychotropów i stabilizatorów. Chodzi mi o to, że fizycznie nasz organizm też choruje i te leki mają na celu ochronę organizmu w ramach dbania o siebie. Nie wiem na jakim etapie jesteś, ale Borderline, depresja, nerwica…i inna choroba w pewnych fazach rozwala cały układ nerwowy. Co u mnie skończyło się bezsennością, utratą wagi, migreną, płytkim oddechem i silnym niepokojem ( nerwica ) . Leżałam w nocy w łóżku i gniotłam w dłoniach prześcieradło błagając Boga, żeby to się skończyło. Ileż to razy jechałam na izbę przyjęć i mówiłam wprost ” NIE DAM DZISIAJ RADY I BARDZO SIĘ BOJĘ, ŻE NIE ZAPANUJĘ NAD TYM”
Borderline – stąpasz na linii pomiędzy psychozą , a nerwicą…. te same objawy są w DDA/DDD/PTSD czy po prostu depresji. Jak wiesz nie chcę skupiać się na nazewnictwie.
Pamiętaj o tym. Leczenie jest skuteczne. Przynosi efekty. Daj sobie szanse!
Tak jest na początku, ale nie musi być. Bo jak wspominałam każdy jest inny. Ja wiedziałam z czym mam do czynienia . Wróg śmiertelny i poważny. Jak się nie zna na początku mechanizmów i zachowań..to się nie wie jak z tym postępować. Terapia uczy życia z tym co też jest etapem wyzdrowienia.
Tak więc !! Jeśli czujesz, że nie panujesz nad tym.
Jeśli czujesz, że jesteś odrealniony
Jeśli CZUJESZ, ŻE ZWARIUJESZ !
W Twojej głowie myśli samobójcze i chęć czynienia sobie zła – nie czekaj tylko jedź na Izbę Przyjęć do najbliższego oddziału psychiatrycznego w Twoim mieście zamieszkania. Uwierz mi , że to żaden wstyd i dziwota. Dla ludzi tam to jest zupełnie normalne, że się boisz i na pewno Ci pomogą. Ja sama dwukrotnie zostałam na noc pod kroplówką. Potrzebowałam być z kimś kto to rozumie i pozwoli mi być w bezpiecznym miejscu. Oni po to są..a Ty płacisz składki NFZ i to Ci się po prostu należy… 🙂
Nie męcz się i nie czekaj zbyt długo. Jeśli Twój lekarz przepisał Ci na te momenty XANAX to jest to dobry moment aby go wziąć doraźnie wg wskazań lekarza. Możliwe, że lęki miną, a Ty odpoczniesz.
Pamiętaj.
Rany które sobie zadasz po tym jak dojdziesz do siebie wydadzą Ci się niepotrzebne i zostaną blizny. Jeśli się otrujesz to powrotu może już nie być. I nie dowiesz się, czy wyzdrowiejesz.. ( a można wyzdrowieć ) i nie dowiesz się co Cię czeka. Nie pozwól aby sekunda decydowała o Twoim patrzeniu na świat. Jak mówić to tylko do Swojego zdrowego JA. Potrzeba czasami dużo czasu by wiele zrozumieć. Potrzeba kilku lat.
Nie poddawaj się . Nie rezygnuj i nie okaleczaj się. Mi tego nigdy nikt nie powiedział.. nie było takich stron. Żałuję, że wtedy nie posłuchałam się kogoś doświadczonego. Szłam za głosem serca. Robiłam sobie krzywdę na różne sposoby… ale Ty nie musisz tego robić skoro wiesz, że to choroba.. i wcale tego nie chcesz…
Zrób teraz coś co pozwoli Ci się uspokoić. Ja wiem, że to trudne. Ale jeśli jesteś w stanie zatrzymać to i skontaktować się z sobą i nie jedziesz do szpitala to pozwól sobie o siebie zadbać. Czas minie… wszystko przeminie.. gorsze chwile zawsze mijają i niestety wracają. Ale jeśli nie zaopiekujesz się sobą to będzie dłużej trwało ! Rozumiesz???
Ja wiem, że nie masz siły na nic i pewnie leżysz i ryczysz albo nic nie czujesz bo jesteś na odcięciu . Teraz chodzi o racjonalne myślenie,
Słowa mojej ukochanej Pani Dr są takie:
Kiedy emocje zawodzą – SŁUCHAJ SIĘ głowy…mądrości.. postępuj RACJONALNIE.
Kiedy mózg zawodzi i jest się głupim w tej sytuacji to dopiero mamy problem. Trzeba wtedy szybko pogadać z kimś mądrzejszym od nas w danej sytuacji. Jeśli takich osób nie ma..szukajmy pomocy. Bo Emocje mamy chore i nie można się ich słuchać w okresach.. destabilizacji..
Powiem co ja robię ! 🙂 na przykładzie najłatwiej.
Biorę prysznic czy tam kąpiel.
Ciepłą, żeby mi się te wszystkie żyłki rozkurczyły od stresu. Zazwyczaj ryczę wtedy pod wodą…strumień zagłusza płacz. Oj płaczę sobie dopóki mi nie ulży 🙂 Zalewam sobie melisę z 3 torebek 🙂 ( piję melisę od 2 lat codziennie przed snem) piję taką melisę mocną i biorę się za coś.. Różnie to bywa. Zazwyczaj zaczynam odkurzać, układać w szafkach.. zmywać podłogi. Biorę książkę i czytam. Włączam muzykę i coś robię. To się zwie pracą u podstaw. Wszystko co robię wtedy robię bo robić trzeba… ale jak się później okazuje było warto bo zatrzymywałam ten stan chociaż trochę. Dobrze jest wtedy pojechać do jakiś zaufanych osób i pogadać.
Mi bardzo pomagał basen w tych stanach emocjonalnego bałaganu. Po przepłynięciu 50 basenów i zjedzeniu potem wielkiego posiłku nie było śladu po ataku oraz spało się lepiej.
Odpoczywam wtedy… leżę jak muszę.
Płaczę jak chcę.
Zawijam się w koc i modlę się . Afirmuję sobie ” Ja Ania kocham siebie i jestem dla siebie najważniejsza „
Przytulam psa, poduszkę…płaczę … patrzę na mojego psa i myślę jaki jest kochany…. Staram się nie obciążać innych sobą w te dni.. I tak mało kto jest w stanie mnie wtedy zrozumieć. Są od tego osoby, które się na tym znają i to one powinny być obciążane, aby nas zrozumieć jeszcze lepiej ( terapeuta ) nauczyłam się mówić wprost do swojego narzeczonego co się ze mną dzieje w danej chwili co zatrzymuje „nakręcanie się „
Mówię : ” Mam atak… i muszę odpocząć „
Wtedy mój narzeczony nie łazi za mną i nie pyta co chwilę co mi jest. Dobrze wie o co chodzi . Przytula więcej i donosi mi melisę 🙂 słuchajcie ! walcie bliskim prosto z mostu – JESTEM CHORA/Y tak mi się to objawia..i pomóż mi teraz z tego wyjść.. pobądź przy mnie. Nie oceniaj. To wystarczy…to minie.
Jak ktoś siedzi sam w domu i nie ma się do kogo odezwać to może się pogubić. Lęk nie lubi samotności…samotność to niepokój. Samotność to niewyobrażalne poczucie zagrożenia. Lęki. Paranoja. Bo nikogo obok nie ma…a ja przecież zaraz NIE WYTRZYMAM !!!!!!!!!!!! Zaraz zwariuję !
Jeśli czujesz się źle to postaraj się nie izolować od ludzi. Otwórz się na pomoc i zaufaj dobrym sercom.
Zarejestruj się np. na naszym FORUM i porozmawiaj z kimś.
Pamiętaj.
Czas płynie, a wraz z nim mijają złe chwile.
MIJAJĄ LATA..CHOROBA MIJA.
Z każdego gówna można się wylizać – tak mi się wydaję.