„Przebudzenie to duchowość.
Ludzie najczęściej śpią, nie zdając sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie. Żyją, śniąc. Nie budząc się, zawierają małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają, nie budząc się ani razu. Pozbawiają się tym samym możliwości zrozumienia niezwykłości i piękna ludzkiej egzystencji.
Wszystko co nas otacza jest takie, jakie być powinno !! Wszystko. Cóż za prawdziwy paradoks. Najtragiczniejsze jest to, że większość ludzi nie jest w stanie tego zrozumieć…bo są pogrążeni we śnie. „
Przebudzenie – Anthony de Mello , str. 7
I tymi słowami staram się Tobie przekazać czym może, a nawet na pewno jest Borderline, DDA, DDD, PTSD.. Albo?
Wszystko na raz.
Co się BARDZO często zdarza.
To najstraszniejszy koszmar. Jeżeli nie chcesz się z niego wybudzić – proszę bardzo.. ale nie miej pretensji do innych, nie narzekaj na swoją pracę, na brak kasy, przyjaciół czy politykę. Wszystko co Ciebie otacza jest takie jak być powinno. Każdy jednak dostrzega otoczenie inaczej. Jedni się nim cieszą, inni są pogrążeni w swoim smutku do śmierci. Żeby jednak coś zmienić trzeba po pierwsze zrozumieć, że zaburzenia osobowości czy inne pozostałości po traumatycznym dzieciństwie to nie MY.Tzn..chm… trochę MY..ale nie w czystej odsłonie. Nie czujemy się sobą i cierpimy..a cierpienie jak wspominałam we wcześniejszych postach jest oznaką istnienia zdrowego JA. Dalej droga jest już, a raczej powinna być Ci dobrze znana.
Bierzesz telefon i szukasz psychologów, psychiatrów, grup.. albo wklepujesz swoje miasto w google, a po spacji borderline, terapia, poradnia zdrowia psychicznego…itp… iiii teeeee deeee…
Idziesz…próbujesz…
nie pasuje? zmieniasz.Masz prawo ! Płacisz te cholerne składki na NFZ i należy Ci się! Aha..znowu pomyślałaś/eś „nie będę czekała pół roku w kolejce !! ” no jasne…za pół roku zadzwonisz znowu jak będzie bardzo źle i powiesz to samo !! ( a mogłeś już być w gabinecie )
Czas i tak leci. Nie zatrzymasz go – nawet jakbyś chciał ! Więc w czym jest problem?? a no właśnie…. Głupio Ci ?
Problem jest w Tobie. Boisz się .. a co jeśli się uda? Kim ja będę !! ????????????
Ciągle źle i źle … do dupy leki…do dupy psycholog… do dupy to i tamto..no bo przecież ja nie potrafię się dostosować do społeczeństwa…przecież do mnie to przyjdzie zbawiciel…i wszystkie moje męki znikną – od tak ! Ha !
***
Ja korzystam z NFZ i prywatnie… jak mi się podoba. Co tydzień mam psychologa na NFZ w Warszawie..znalazłam … poczekałam.. i mam już swoje miejsce. Doceniam to.. szanuję .. w końcu godzina prywatnie z psychologiem to koszt ok. 120-150 zł w Warszawie… a tu? wspaniały psycholog..z powołania.. dla mnie – godzinę w tygodniu, na nfz. Wspaniale..
Bo lepiei robić coś, niż nic. A tu z każdym spotkaniem odkrywam coś nowego.
Korzystałam ze szpitali, terapii w zakładzie zamkniętym i dziennym. Na NFZ. Dobrze było. Też czekałam.. warto było.
Prywatnie chodzę do mojej Pani Dr raz na dwa-trzy miesiące..pogadać ..spotkać się..przytulić i czuć się częścią jej życia.. niech widzi jak sobie radzę i niech ja widzę, że zawsze mogę na nią liczyć.
I chociaż nie jest łatwo mi dalej.
Nigdy życie nie będzie łatwe..beztroskie ..to cieszę się nim jak tylko potrafię . Czy nadal walczę ? NIE
To już nie jest walka. To jest codzienność.. troski, radość..problemy… to wszystko ma jakiś sens, którego nigdy wcześniej nie czułam..bo czułam tylko lęk.
http://bpd-borderline.blogspot.de/ a masz 😀 a historie dodam jak tylko bede miala chwile weny,na razie okres przedswiateczny, duzo pracy, pakowanie, szykowanie sie do wyjazdu do Polski, plus szukanie mieszkania co w miescie, w ktorym mieszkam graniczy praktycznie z cudem. Ale dam rade.
Zachęcam do dodania swojej historii w zakladce dodaj swoja historie. Jest nas coraz więcej i dobrze by było dawać innym nadzieje…
pokaż bloga 😉
Dziekuje! Bardzo sie ciesze, ze sie odezwalas i gratuluje Ci wszystkiego co osiagnelas i przede wszystkim dzidziusia :* Ja tez zaczelam pisac bloga, przede wszystkim dlatego, ze pisanie jest w tej chwili jedyna prawdziwa pasja jaka odnalazlam w podrozy do pszeszlosci. Od podstawowki mi to wychodzilo…a potem juz zaczelam sie gubic, nie wiedzialam co tak na prawde chce, co mnie interesuje, nie potrafilam sie odnalezc i wszystkie inne „pasje” byly jedynie potrzeba chwili, mody czy tez checia dopasowania sie. Na razie jest to chaotyczne wyrzucanie mysli, ktore w tym danym momencie kreca mi sie w glowie, jeszcze nie potrafie ich dobrze zorganizowac. Natomiast co najwazniejsze, mam 29 lat i jeszcze chwile temu myslalam, ze jestem stracona, ze to juz za pozno na wszystko, ze zawalilam cale zyciue, bo u mnie waza sie nie tylko sprawy relacji i zwiazko, ale rowniez zawodowe. Poprzez to moje pogubienie i depresje podejmowalam zle decyzje, nie bedac nawet pewna chce je podejmowac, szlam w zlym kierunku. Zawalilam najpierw liceum, co naprawilam, potem studia, czego juz nie naprawilam, bladzilam szukalam, lata lecialy…czulam, ze juz nic nie osiagne! Teraz mam coraz wieksza nadzieje, ze jednak sie odnajde a jesli pokocham w koncu siebie i nabiore prawdziwej pewnosci siebie, to czy bede miala 35 czy 40, znajde rowniez milosc 🙂
Jak dla mnie to w Twoim komentarzu zaczyna się początek zdrowienia ? przeczytaj go 100 razy i zobacz,że z czasem będzie coraz mniej lęku ? Pamietam Twoj etap..kazdy dzien byl polem bitwy… Kazda godzina. Teraz nie wiem co to znaczy. Da sie wszystko pokonac..ale trzeba lat..i pokory. Wszystko w swoim czasie …
No bardzo dziękuje…dzieki takim osobom warto tu byc.. Zachecam do wpisania swojej historii w zakladce Twoja historia..no prosze sie trzymac z nami. Ja po 5 latach terapii zakladam wlasnie w pelni swiadoma rodzine.. Co bylo kiedys niemozliwe i poza granicami moich marzeń..a byłam na prawde na samym dnie. Nie wolno sie poddawać.. Ja tez kiedys szukałam kogokolwiek.. I nie bylo wiele pozytywynego na ten temat..
Pozdrawiam
Dziewczyno!! Nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze Cie znalazlam! Czytam twojego bloga od deski do deski, bo w koncu znalazlam kogos kto ma dluzsza hostorie, pisze jak przez to przechodzi, jak idzie z terapia, nie moge sie oderwac! Przeszukalam caly internet, rowniez angielskojezyczne strony i nie potrafie odnalezc nikogo kto dalby wieksza nadzieje, na to ze mozna w miare normalnie funkcjonowac. Przeczytalam dopiero pierwsze wpisy z bloga i prawie sie poplakalam, sytuacje z twoim ex, twoje odczucia, ataki-to wszystko ja, wszystko to samo!Ba! to ja jeszcze kilka dni temu, nie znam Cie, ale to juz wiele zobaczyc kogos podobnego, kto wie, rozumie! Przelatujac bloga zauwazylam, ze pytasz wlasnie o to czy jest tam ktos, kto moze ta nadzieje da, ja nie, jestem dopiero na poczatku drogi, dopiero zaczelam uczeszczac na terapie, dopiero poprosilam o pomoc, zmarnowalam jakies 15 lat zycia, wiem kto jest,poza mna, za to odpowiedzialny, dlaczego to wszystko sie stalo i jak to funkcjonuje, ale uwierz mi Ty dajesz nadzieje!! Przeczytam z zapartym tchem i jesli bede mogla, dodam cos od siebie! Pozdrawiam cie goraco!
Cóż zazdroszczę Tobie tego miejsca w którym jesteś. Bo ja obecnie jestem w miejscu w którym czuję, że moje cierpienie wynika z tego, że nie żyję swoim życiem/. Moi rodzice nie są odpowiedzialni za mnie, to ja jestem.. od tego momentu próbuję być sobą, ale ten lęk, niepewność i bezradność są tak obezwładniające, że nie potrafię tego pokonać, staram się robić swoje.. ale jest nieziemsko trudno!
Ukojenie mam dopiero wieczorem, gdy po prostu wiem, że już nie „muszę”, że dzień walki się skończył i mogę odpocząć (również weekendy mam przyjemne, bo wtedy też wiem że nie muszę).. czemu to jest tak strasznie trudne!!!