Mam 26 lat. Wciąż studiuję..bo kierunki studiów zmieniałam jak rękawiczki. Chłopaków też, przyjaciół również. Pracuję…ahhh…prac to ja miałam mnóstwo … ale to akurat cecha młodego polskiego pokolenia.
Mieszkam w Warszawie. Pracuję w Warszawie …już sama umowa na stałe mnie przeraża. Na stałe?? …mija rok ,a mnie już szlak trafia…studia też już ledwo kończę.. bo ile można studiować. Czas tak cholernie szybko mija.. nieuchwytne chwile.
Wracam z pracy zmęczona i już ziewam. Leki? zmęczenie…cholera wie.
Nieważne. Kłade się spać i nie wiem czy ja w ogóle żyje?? męczy mnie to wszystko…
Spragniona miłości ..tej ,której nigdy nie doznałam, pogodziłam się już z tym ,że jej nie mam. Mój mężczyzna daleko ode mnie..nic dziwnego ,że nie było mi dane mieć go obok. Zawsze mam pod górkę. Kocham go.. chociaż z trudem mi to przychodzi. Kocham.