kolejny-dobry dzień

 

kolejna konsultacja za mną…pracuję teraz nad spóźnianiem się…i manipulacją..okropne świństwo wyniesione z dzieciństwa…jak łatwo można zapomnieć o manipulacji…

Intencje są te same co u zdrowego człowieka..jednak sposób wyrażania mam na maksa posrany :) ale już pracuje nad tym parę dni…i wchodzi w krew…

Lekarze mówią,że jestem jedną z nielicznych pacjentek  z którymi tak dobrze się współpracuje i widać postępy…daje mi to tak ogromną siłę ..tak mnie trochę pomerdali po ego.. 🙂

Co do Artura…tak…siedzi wciąż w głowie…bo wciąż go Kocham…

Rozpracowywaliśmy dzisiaj cały mój związek…

Efekty: JESTEM W SZOKU…ze wszystko pokrywa się z moimi intencjami :)

Zarówno ja….jak i On jesteśmy wspaniałymi ludźmi…on sobie nie zdaje z tego sprawy,ale ja tak…i to jest najważniejsze…

On zapiszę się w moim życiu na zawsze…dzięki niemu zrozumiałam co to miłość…i zaczęłam nowe życie…nie chodzi już o to,że go straciłam…wiem to…chodzi o to,że bardzo wiele zyskałam…nigdy go nie zapomnę…on wciąż twierdzi,że mam nie pisać ,że to już koniec itd…nie dociera do niego ,że u mnie to nie koniec i nie chcę go zmuszać już…chcę kochać i zapominać powoli…Oboje musimy wyciągnąć z tego wnioski…wg.psycholog nasz związek był bardzo udany…mimo tak wielkich przeciwności losu…był to dobry związek…który mógł zaowocować…jednak Artur zachował się nieadekwatnie do sytuacji…sprawę omawiałam szczerze…także mówiłam wszystko..to co ja złego robiłam i on…Zdecydowanie Artur jest osobą ,która zwyczajnie nie podołała…i popełniła błąd nie przychodząc do lekarza…zachowywał się odwrotnie niż powinien co rujnowało nasz związek…a to,że nie umówił się z lekarzem…świadczy o jednym – nie zależało mu na związku stałym…Artur ma wyrobiony brak zrozumiałości wybudowany w poprzednim związku…ja- również..lecz ja wiedziałam do czego pije… tzn. miałam zamiar stworzyć coś stałego..stąd chęci na terapie itd..chęci zmian i rozwoju..Artur wręcz odwrotnie…łączyła nas miłość…tylko była ona ukryta za brakiem rozmów… i zrozumienia wynikającego z jego poprzedniego związku i mojej choroby…Moje jazdy wywołane były brakiem zrozumienia oraz totalnym przeciążeniem…Uczucie jakie było między nami było bardzo silne…jednak padło zbyt wiele słów..które należałoby zapomnieć i je sobie wytłumaczyć…wybaczyć i wyciągnąć wnioski…Daję czasowi czas…bo pochłania mnie jedynie moje życie…Będę go kochać wciąż…on tego nie rozumie…ale ja mam do tego absolutnie prawo…Mogliśmy to dźwignąć…wierzę w to do dziś…lecz nie oznacza to…że kiedy już zapomnę …miną wspomnienia…emocje…będę gotowa pokochać innego…i stworzyć z nim taki związek jaki chciałam stworzyć z Arturem…pełen zaangażowania i pracy …wsparcia…i bezpieczeństwa…. nie wyobrażam sobie innego…terapia była dla nas…teraz jest tylko dla mnie …cieszę się ,że jestem taka silna … wyrozumiała dla siebie… :)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *