Niedziela…Musialam iść do kosciola. To jeden ze sposobow na odreagowanie skumulowanego napięcia.
21:30 ostatnia msza w mieście.. Pobiegałam, bo już dłużej nie mogłam znieść tego napięcia.Nie chciałam stoczyć się na samo dno.Mam wrażenie, że przed złem jedynie chroni mnie wiara.
Od kilu dni byłam rozstrojona. Chciałam po prostu być znowu sobą.Moja Dr twierdzi, że borderline objawia się w dwóch sferach.Od pasa w dół i od pasa w górę. Tym razem pierwsza wersja. Popędowość seksualna tak mi się nasila podczas ataków, że czuję się jak nimfomanka. I tu nie chodzi o czyny, ale o wyobraźnie. Zaczynam wyobrażać sobie jak zdradzam Damiana z jakimś obcym facetem na ulicy, upojona i ubrana jak dziwka. I te myśli uruchamiają karcenie. Natychmiast karam siebie wyzwiskami . Nie mogę przestać myśleć o seksie. Gapię się na innych i mam wrażenie , że myślą o tym co ja. Zaczyna atakować mnie lęk, że zaraz ktoś mnie zgwałci, a ja będę się cieszyła. A potem wróce do domu, spiszę testament i się zabije. Skrzywdzenie Damiana łączy się u mnie z końcem świata. Boje się tego..że nie podołam tej chorobie i któregoś dnia się rozlecę w pył. Kocham go, ale aby przetrwać ból istnienia wymyślam sobie autodestrukcyjne myśli, żeby zafndować sobie napięcie. Takie, jakim karmiono mnie za dzieciaka. Pamiętam z resztą , że już jako mała dziewczyna uwielbiałam podglądać pornole,które oglądał tata, gazety porno itp. Seks mnie odstresowywał. Ale tylko w wyobraźni. Stwierdziłam kiedyś ,że mam zespół demona nocy. Żeby usnąć musiałam sobie coś wyorbażać. To straszne.. wstydzę się siebie i nie wiem jak mam z tym żyć …
Weszłam do kościoła i pomyślałam „Spójrz na mnie.. to ja, ta największa dziwka..kurwa ..niewarta byś mi cokolwiek wybaczał”
Moja relacja z Bogiem przypomina mi każdą inną.Niestabilna. Ale Tylko on sprawia, że łzy napływają mi do oczu i całe te szatańskie myśli wyciszają się podczas mszy.
Kochajcie – mówi Jezus.. nawet jeśli ta miłość jest niezrozumiała czy niepojęta. Miłości czasami się nie widzi i nie da się jej zrozumieć. I jak tak Boga kocham..niezrozumiale.
Kochajcie jak potraficie..przestańce wyć i rozpaczać.
kazanie wycisnęło ze mnie ostatnie resztki napięcia.I bardzo dobrze !!! Wróciłam do domu i idę spać. Wiem, że kocham mojego faceta..całym sercem. Ale mając taką przeszłość i takie traumy za sobą.. i te brudne myśli w głowie..czasami myślę , że lepiej będzie go zostawić. I umrzeć..
Jednakże, kiedy na niego patrzę jak śpi.. wiem,że urodziłam się po to, żeby przerwać to pasmo nieszczęść kosztem swojego cierpienia.. wiem,że muszę to zło w sobie zaakceptować i żyć z nim..
Może szary świt jutro przyniesie coś pięknego.
O to esencja borderline. Brak poczucia tożsamości i lęk przed życiem.. trudno to zrozumieć, ale nic nie daje siły by żyć . NIC !! Dla borderline nie ma takiej siły.Same niedorzeczności !!!! Tylko miłość może to pokonać. Ta niezrozumiała również.
Wierzę, że nauczę się żyć jeśli będę żyła wystarczająco długo.
Myślę, że powinnaś dać sobie radę
Ja bym radził myśleć skutkowo, czyli jaki skutek (wynik) będzie kiedy wykonam jakąś czynność
Jeśli będzie on dobry to wykonuję dany pomysł i wcielam go w życie
Jeśli będzie zły to staram się od tego pomysłu odejść i zostawić