W związku z tym ,że mój tata dostał dobrą pracę,zaczęłam się martwić ,czy oby na pewno wie,że nie powinien już pić i załamywać się…
Płakałam bo zaczął się denerwować na mnie…zaczął mówić,że wie ile złego zrobił w życiu….że kiedyś może mi powie jak cierpi z tego powodu…
Mówił ,że zmarła mu żona,że ma długi…że 3 lata się leczył na alkoholizm bo go zgłosiłam…że da sobie radę …
Wiem,że da….ale jakoś się martwię…bo kocham ojca bardzo..bo wiele w życiu mi dał…nie tylko zabrał i bił..
Płakałam mu…i mówiłam,że to wszystko przez alkohol….że nie chcę ,żeby mój tata pił…bo go potrzebuję…
Nie chcę żeby pił….boję się alkoholu…bardzo….przypominam sobie,jakie sytuacje miał i moj były przez alkoholw domu…
Ja ogólnie nie chcę mieć takich akcji…zawsze bałam sie jak Arti szedł pić…nie wiem czemu…że się pobije z kimś czy coś…On twierdził,że go zdradzę…ale nie o to mi chodziło..
Nie lubię jak bliscy mi ludzie piją ,a potem się kłócą…zapominają o reszcie ludzi…którzy się martwią.
Ale mam nadzieje,że coś do ojca dotarło…
Wyszłam zapłakana…ale mam nadzieje,że ta rozmowa pierwsza w zyciu,która mnie bardzo dużo kosztowała cokolwiek zmieni..
Zawsze walczyłam o takie rzeczy i wiem,że zachowałam się słusznie…ale teraz muszę odchorować ten stres…pisząc tutaj
Idę spać