Poczucie wartości

Czyli mój największy deficyt. Kiedyś miałam poczucie wartości, ale to jak byłam nastolatką. Chyba jakieś 11 lat temu, jak czułam ,że jestem cokolwiek warta. Później poczucie wartości zabijano we mnie skutecznie każdego dnia, a zabijali je moi rodzice. To, że powinni mi je w wieku dorastać umacniac jest chyba oczywistą sprawą. Tak jednak nie było. No dobrze…dziś mam prawie 26 lat.. i pytam siebie Czyje to jest właściwie życie? Moje? Czy to ja napisałam scenraiusz mojego życia.. ? Czy każdego dnia odgrywam rolę , jak w jakimś filmie?? Nie czuję się ,aby to życie było moim. Chciałabym być od teraz jego reżyserem . Mieć wpływ na nie. Pomyślałam ,że to co mnie zrobili w dzieciństwie nie znaczy ,że to ja. To ,że zabili moje poczucie wartości nie oznacza,że nie mogę go wybudować od podstaw . Podobno się da . Podobno wielu osobom się udało – a to oznacza ,że mi również się uda. Nie jest to niemożliwe. Tak więc, po ostatnim spotkaniu z moją Panią Dr. doszłyśmy do wniosku ,że kolejnym krokiem w terapii jest umiejętność regulowania emocji. Tzn. że czas nauczyć się na świadomości kontrolować swoje emocje i dawać swojemu „ja” możliwość wyboru . Ponieważ ,jestem bardzo wrażliwą osobą i doskonale czuję każdą zmianę w swojej podświadomości mam o tyle łatwiej by kontrolować emocje. Ja już mam tak wyuczoną technikę odczuwania ,że jestem w stanie wyczuć w kórym momencie ciało migdałowate zaczyna pracować na zbyt wysokich obrotach . Wtedy zazwyczaj włączają mi się leki, których nie umiem przeżywać . Chcę się ich pozbyć co pwoduje złość i nąpięcie. A co za tym idzie .. szukam głupich spoosbów na zniwelowanie złości. Czas zacząć pozwalać sobie na te lęki i nie nazywać ich złymi emocjami. To kolejne pytanie. Dlaczego podzieliłam emocje na złe i dobre. Nie istnieje taki podział . Emocje są emocjami . A pod wpływem emocji włącza się działanie i między tym, jest miejsce na nasze wybory . Powoli czuję ,jakie wybory są dla mnie najlepsze, mimo tego iż są to obce zachowania. Póki co czuję się nieswojo ćwicząc nowe schematy, nie jest łatwo robić wszystko inaczej niż dotychczas, bo to wyzwala w nas opór. Mało tego, nowe zachowania nie przynoszą na początku żadnych korzyści. Bo ich po prostu nie dostrzegamy ,nie czujemy tych nowych zachowań , są one jakby obce w nas i nie przynoszą ani poczucia radości ,ani smutku . Wiem,że z czasem jednak ,kiedy to wyrobią się w nas stałe i niezmienne nowe zachowania na poszczególne emocje, nie wiedząc kiedy – zapomnimy o zaburzonych schematach. To jest cholernie trudne i wymaga cierpliwości, szczególnie jeśli chodzi o samokrytykę . Na początku będziemy wręz tęsknić do dawnych zachowań, bo podczas nich coś czuliśmy , teraz ? nic. Nowy schemat matematyczny dający zawsze ten sam wynik. Ale uczuć można się nauczyć . Nie wierzycie? A ja wierzę .

Pamiętam kiedyś ,jak zaczęłam brać leki przeciwlękowe i stabilizatory ,zaczęłam się zastanawiać czy na prawdę chcę je brać. Miałam wrażenie ,że nic ne czułam, pustkę ,spokój .. stabilizację ?? Rety !!! tab bardzo chciałam to odstawić ,żeby znowu poczuć coś intensywnego..

Płakałam ..

„Pani Dr. Ja nic nie czuję !! nic !! pustka.. nie czuję smutku , nie czuję radości, nie umiem płakać.. nie mam lęków, euforii ,depresji!! chcę znowu czuć ..bo teraz nie wiem kim jestem ..czuję ,że tracę tożsamość …”

Usłyszałam wtedy od Pani Dr.

„Wydaje się Pani ,że Pani nic nie czuje, Czuje Pani ! Tylko mniej, czuje pani normalnie. Przedtem czuła Pani za dużo i zbyt intensywnie.. teraz wydaje się Pani ,że nic Pani nie czuje.. a tak nie jest. Jedyną ważną misją powinno być to,że musi się Pani na nowo nauczyć czuć. Inaczej niż dotychczas.. z czasem wszystko wróci do normy, trzeba czasu”

I wiecie co?? tak było. Z czasem zaczęłam lubić ten spokój i nie chciałam wracać do tych intensywnych emocji, zaczęłam się cieszyć ,że tyle przeżyłam , bo wiedziałam do czego na pewno nie chcę wracać i czego nie chcę czuć.

Emocje stawały się moimi drogowskazami.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *