Może to zabrzmi dość drastycznie, przede wszystkim dla mnie samej…
Ale po półtora roku leczenia ,kiedy to jest na pewno o niebo lepiej.. jestem w stanie stwierdzić ,że to ja rozwaliłam po części ten związek ,a czemu? bo nie powinnam w nim trwać !!! Powinnam myśleć o nas dwoje….Powinnam go przerwać dla naszego dobra. Byłam Pewna,że Arturowi zależało na moim zdrowiu i szczęściu – myliłam się.. Artur nie dawał przy mnie już rady…myślę ,że samo BPD jest ciężkie ,ale Najcięższe są początki leczenia !!! nie ma nic trudniejszego niż codzienne przyznawanie się do swoich ułomności…Boże !!! Ileż to POKORY człowiek musi się nauczyć !!! ileż to łez musi wylać nad samym sobą… to jak wbijanie sobie szpilek w serce .. to boli!!! Ale do jasnej cholery – zasługujemy na miłość !!! i często z miłości właśnie zaczynamy walkę z sobą… Czy to nic nie znaczy?????????? Czy jesli mąż dowiaduje się np.że ma raka to kochając swoje dzieci i żonę podda się czy będzie pragnął z miłości do nich z tego wyjść ??? TO JEST LOGICZNE !! To wymaga WIELKIEGO POŚWIĘCENIA … a poświęcenie jest miłością !!! Miłość to siła…miłość to szczęście !!! Tylko dzięki miłości wybrałam się na terapie… Tylko ona pozwala mi cieszyć się z najmniejszych momentów w swoim życiu… Artur ranił ,ale też dlatego ,że mnie nie kochał…i pewnie byłoby teraz inaczej gdyby kochał. Ale nie jest..i już do tego nie wracam myślami.. nie wracam.. Nie zdaje sobie sprawy jak wiele w życiu mi popsuł. Zniszczył moją wiarę w to,że będę umiała z tym żyć.. zniszczył we mnie wszystko w co wierzyłam. Pojawił się w moim życiu po tym jak zakończyłam związek z osobą chorą ,która nie miała o tym pojęcia i znęcała się nade mną…nigdy czegoś takiego nie przezyłam jak z nim..zostawiał mnie i zaraz o mnie walczył, śledził i prześladował…po czym ja zaczęłam robić tak samo…Mam wrażenie ,że dopiero dziś czuję ,że odbudowałam swoje emocje po tym chłopaku. Artur wydaje mi się nie był w stanie być przy mnie w trudnych momentach.. bo chronił siebie.. i wiem ,że jest teraz szczęśliwy – jednak tak bardzo chciałabym ,żeby wiedział ,że bardzo go kochałam ..jego pierwszego kochałam bo całe moje życie chciałam zmienić. Wiem ,że jemu również było ciężko odbudować siebie po rozstaniu ze mną..wiem,że mu się udało.. Wiem,że dzięki temu ,że powiedział mi prawdę w oczy ,że nic do mnie nie czuł ..jestem w stanie wyciągnąć z tego wnioski – że przecież to widziałam..a udawałam ślepą,żeby go nie stracić .Teraz jest tak przyjemnie..tyle pracy włożonej bym mogła cieszyć się z najmniejszych momentów życia. Poznałam mężczyznę ,ale moja wiara w uczucie jest równa zeru.. bo ciągle słyszę słowa Artura ” Zamieniłem sobie Ciebie na normalną” „nigdy nic nie czułem” itp…itd.. Nie miał czasu nawet iść do psychologa..przyzwyczajona byłam do tego,że nie zależało mu na mnie i na pewno kiedy widzę ,że komuś na mnie zależy teraz – uciekam… bo nie ufam !!! Nie ufam już słowom …. bo wiem,że za jakiś czas będzie dokładnie to samo.. bo wiem,że związek to ciężka wspólna praca…bo wiem,że nie chcę BY ZNOWU CAŁA WINĘ psucia się związku zwalano na mnie i na moje zaburzenia !!! bo nie chcę by ktoś przy mnie podbudowywał swoje ego !!! bo chcę być z tym cierpieniem sama !! BO NIE CHCĘ NIKOGO JUŻ RANIĆ… słyszałam tylko,że ja ranię… że wszystko moja wina…moja bo jestem zaburzona… ale mam prawo kochać…nie mam prawa ranić.. praw nie mam żadnych . Sama czuje się bezpieczniej… bo wiem,ze NIKT już nie będzie mnie ranił bardziej niż ja sama siebie. Już wystarczająco w życiu po dupie dostałam.. chcę być szczęśliwa !!! Nawet jeśli znaczyłoby to ,że BĘDĘ sama !!! Czytam te wszystkie gówna na forach!!! typu życie z borderem to piekło !!! życie to …uciekaj itp… Boże… widzę ,że ludzie bez zaburzeń mają się za WSPANIAŁYCH niewinnych ludzi.. zwalających tylko winę na słabszych….a gdzie na tle nich te dobre historie !!! Czy ktoś z was pokonał to z pomocą miłości????????? Czy ktoś potrafi wypowiedzieć się jak człowiek..człowiek pełny miłości ,wiary … Przecież wiem,że jestem zaburzona.. ale nie leżę i nie czekam aż samo przejdzie , leczę się, pokonuje wiele trudności . Wiem ile w życiu złego zrobiłam.. potrafię się do tego przyznać przed samą sobą..potrafię zauważyć u siebie poprawę . Potrafię bo chcę !! Czy ktoś z was ma jakieś dobre doświadczenia z BPD?????????????? Czy ktoś jest w związku?????? czy ktoś może do jasnej cholery napisać coś prócz tych wszystkich nieludzkich osądów typu uciekaj !!! BPD to potwór!!!
Czasami mam wrażenie.. że świat normalnych ( i tych niezdiagnozowanych ) to świat nie dla mnie…że nie zasługuję w nim być. DLACZEGO JEST TAK ZASRANA GRANICA !! którą wykreślają ludzie bez zaburzeń !! ludzi często ,którzy się z nas śmieją … czasami wierzę, że będę potrafiła być tylko z kimś z DDA …z BPD .Chadem…depresją itp…bo TYLKO WTEDY odnajdę zrozumienie bez którego nie ma miłości !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zrozumienie to nie teksty w stylu ” JAK BYŁO U PSYCHOLOGA?? ” będzie dobrze…damy radę… a co często te osoby robią byśmy dali radę ?? nic.. patrzą jak cierpimy i nas obwiniają !!! zrozumienie często polega na tym…że ktoś sam w życiu przeżył coś podobnego …a jeśli nie przeżył – to niech w to wejdzie i zacznie to czuć – a nie tylko patrzeć i osądzać !! Jak ktoś kocha… na prawdę wyjdzie z tego !!! Czy mam w to nie wierzyć ???