Jeszcze niedawno stałam pod gmachem liceum na „zajarce”.Trzymając w ręku szluga starałam się wtopić w tłum tak aby nikt nie poznał po mnie, że wczoraj szarpałam się z matką i przepłakałam całą noc. Miałam nie być dopuszczona do matury..nikt nie wierzył, że ją zdam. Miałam udupić rok i powtarzać klasę .. ale zlitowali się nade mną . Do dziś patrzę na swoje świadectwo dojrzałości ze wstydem. Od góry do dołu same dopuszczające..tylko po to abym mogła maturę pisać. A Szkoda..bo np. z Francuskiego miałam szóstki.. ale , że nie byłam na klasówkach i nie miałam kiedy ich poprawić – jedynki z automatu wpadały do dziennika rzędami. Nie chodziłam do szkoły często…w domu była moja chora mama na raka, po chemioterapii i w dodatku mająca problem z alkoholem.
Do dziś nie zapomnę jak wychodząc do szkoły mijałam kuchnie, w której siedziała łysa i jadła śniadanie. Zawsze dawała mi buziaka przed wyjściem i uśmiechała się. Wiem, że później płakała cały dzień. Była taka samotna…w dodatku bita i uzależniona od alkoholu. Traciłam ją każdego dnia. Nic więc dziwnego, że w szkole nie byłam skupiona… przed oczami miałam widok matki.
Ku zaskoczeniu nauczycieli maturę zdałam dobrze. Studia zaczęłam jedne…potem drugie… potem trzecie…i w końcu uzyskałam dyplom. Dwa lata temu stałam pod gmachem szkoły wyższej w Łodzi . Na zajarze… i modliłam się o dobry stopień z obrony.
Dzisiaj jestem mamą miesięcznej córki. Mam wspaniałego męża i całe życie przed sobą. Mam dobrą pracę i wspaniałych w niej ludzi. Jeszcze niedawno byłam w szpitalu na oddziale zamkniętym na terapii.. dzisiaj moje życie jest zanadto otwarte i pełne nowych wyzwań.
Prawda nieumiejętnie wypowiedziana może zabić. Czasami prawdy nie powinno się mówić, a jeśli już to tak aby nie zrobić nią krzywdy sobie i innym. Moment w którym jesteśmy gotowi się z nią zmierzyć przychodzi sam. Nie trzeba go gonić na siłę i szukać do upadłego. Nadejdzie ot tak. Ale to bardzo ważne kto i kiedy mówi nam prawdę o nas samych…dlatego lekarz,ksiądz,psycholog…ktokolwiek nam ją mówi staję się nam bliski od chwili zetknięcia się z nią. Dlatego w leczeniu bardzo ważne jest na kogo się trafi na swojej drodze.Baaa… a jeszcze ważniejsze jest aby dostrzec te osoby. To wcale nie muszą być lekarz czy psycholog. To może być partner,przyjaciel itp. Ja miałam wiele szczęścia !! Prawda na początku próbuje nas zniszczyć, zniewolić jak tylko się da. Jest naprawdę trudna do oswojenia, ale z czasem zapominamy o niej gdyż tak mocno wtapia się ona w codzienność, że przestaje istnieć. . .
Rodzisz się wtedy od nowa i znów lub dopiero cieszysz się pełnią życia 🙂
Pamiętaj o jednej ważnej rzeczy. Wszystko przemija, czas płynie. To, że właśnie jest źle nie oznacza, że nie będzie dobrze…musisz być tego świadomy.
Świadomy zmian i tego, że życie to sinusoida. Raz lepiej, raz gorzej. I sztuką życia jest umiejętnie cieszyć się nim w każdym okresie i mieć właśnie świadomość, że te gorsze momenty mijają..a kiedy jest dobrze, wiedzieć , że może być i gorzej, ale nie bać się tego i uznać to za normalną kolej rzeczy.
To, że dzisiaj usłyszałeś, że cierpisz na bpd, dda itp..NIE OZNACZA, że odstajesz od społeczeństwa, Twoje życie jest inne i nie da się go 'naprostować’ . Jak sobie wmówisz najgorsze i staniesz miejscu, w tym gorszym okresie ’ To po Tobie’. Dlatego staraj się patrzeć w przyszłość wierząc , że za jakiś czas…czasami kwestia kilku miesięcy..dni…lat..patrząc wstecz..nie będziesz rozpamiętywał tych złych chwil..bo i po co 🙂 czasami spotkanie na swojej drodze osoby, która odmieni nasze życie wystarczy. Ja tak miałam z moim mężem.. serce podpowiadało mi, że powinnam go dostrzec i uszanować… a borderline aby uciekać. Posłuchałam głosu serca…borderline zaczęło przegrywać z miłością…i ucichło może na zawsze.
Jak dla mnie.
Każda choroba czy zaburzenie słabnie, przemija…jak do walki staje z miłością. Tylko jedno ważna sugestia.
Ty też musisz w końcu nauczyć się kochać, nawet jeśli kalecznie Ci to idzie.
Małymi kroczkami…
Nie można tylko brać i oczekiwać… samo nic nie przejdzie,przyjdzie i nie zniknie. Pamiętaj o tym. Każdego dnia staraj się dawać miłość..najpierw sobie ( bez tego porażka ) Jak nauczysz się dawać sobie miłość..dawaj ją też innym. Nauczyć się miłości od innych też można, ale jak się ma zamknięte, pyszne serce – NIC Z TEGO. Dbaj o siebie i otwórz serce na miłość. Pogłębiaj również swoje życie duchowe poprzez refleksje i poznanie siebie.
Powodzenia.
Maju
Przyjdz na forum. Czekamy
Witam serdecznie, jak to dobrze ze jesteś bo gdyby nie blogi osób którzy borykają się z codziennością żadne terminy psychologiczne nie wniosły by nic do naszego życia. A wiec pisze z porada od dwóch lat spotykam się z alkoholikiem który ma wszywke jakby mam głowę na karku i w cudowne uzdrowienie wszywki nie wierze trochę zaczęłam grzebać z drugiej strony bo jakby każde uzależnię nie bierze się z nikad i tak wygrzebałam ze byłam przemoc fizyczna w domu u niego ale mamusia paniusia hrabianka winko w ustach miała raz może ????zimna wyrachowana baba, zreszta on tez taki inny. Diagnoza postawiona pogranicze ale on jakby tego w ogóle nie rozumie mnie obeszły poty, a on dalej jakby to jak się skonczy wszywka to pomyśle co dalej. Ja mam po kokardy powiedziałam ze to nie ma sensu nie dlatego ze się odkochalam, tylko na ta głuchotę jego nie mam siły. Chce uciec ????. Życzę dobrej spokojnej nocy. Ratuj
Zaraz zaraz… ta strona to nie wsparcie związków … ale do rzeczy. Czy Twoja narzeczona ma zaburzenia osobowosci borderline? Czy Ty ? Bo nie rozumiem…
Jak dla mnie to macie jakiś kryzys i sie nie dogadujecie..a nie problemy z psychiką. Nie wszystko jest nienormalne.. wydaje mi sie, że Twoja narzeczona czuje lęk..że nie jest najważniejsza.. jakieś nerwy w nią wstępują..i dlaczego razem nie chodzicie sobie do siostry i dlaczego to jest takie straszne ze ona jest obok.. nie rozumiem tego troszke..
Ludzie pomożcie bo juz sam nie wiem kim jestem? Dwa lata temu poznalem kobiete. Wszystko super, wielka milosc randki, wyjazdy, wspole zainteresowania itp. zostawila mnie po dwoch tygodniach, bo bylo „zbyt pieknie”. Ja przez miesiac nic, nie zabiegale, udawalem, ze mam to gdzies, a wewnatrz cierpialem, bo staralem sie jak moglem ale sie nie udalo. Po miesiacu nawiazalem ponowny kontakt i jestesmy razem juz dwa lata. Od roku mieszkamy razem. Wszystko bylo ok dopoki niedaleko nas nie zamieszkala moja siostra, z ktora cale zycie mialem doskonaly kontakt. Od tego momentu zwiazek zaczal sie psuc. Zarzuty ze strony mojej narzeczonej (przed zamieszkaniem, po ponad roku znajomosci sie oswiadczylem) że : ona nie jet dla mnie najwazniejsza, ze nie mysle o niej na pierwszym miejscu i prowadze dwa domy (jeden mój, drugi siostry), co jest kompletna bzdura, bo z siostra widuje sie raz na 2 tygodnie ( zaznaczam,ze one obie bardzo sie lubia i maja dobry kontakt, moja kobieta twierdzi, ze problem jest we mnie). Ze odkad zdecydowalem sie na bycie z nia, to powinienem ja stawiac na piedestal i w pierwszej kolejnosci myslec o niej. NP. Ja chce jechac do siostry i mowie : „jade jutro do siostry ” – foch, pytam czemu. Odpowuiedz: bo powinienes powiedziec : ” chcialbym jechac do siostry , co o tym myslisz, czy nie mamy akurat innych planów?, na pewno nie powiedzialabym , ze nie możesz ” ufff.. Wczoraj powiedzialem jej, ze anulujemy na razie slub, bo uwazam, ze nawzajem psychicznie sie wykanczamy. Powiem jeszcze, ze moja narzeczona jest osoba, ktora uwielbia byc w centrum uwagi, bardzo duzo mowi, bardzo liczy sie ze zdaniem innych i twierdzi, ze kocha mnie bardziej niz ja ją – o wszystkim tym mowi otwarcie i bez ogrodek. Ja jestem juz zmeczony psychicznie i zaczynam myslec, ze moze ze mna jest cos nie tak, bo to juz 2 taki zwiazek w moim zyciu ( poprzednia wylądowala w psychiatryku po rozstaniu ze mna) Ja 32 lata ona 30. Oboje bez nalogow. Na zewnatrz : normalni, ciepli ludzie. Czy ja juz oszalemem ? a moze to ja jestem borderem ?Pomocy!!!!
Trafny i mysle ze kazdy z nas ma podobne odczucia o ktorych Ty piszesz .Naprawde dajesz duzo z Siebie i nam pomagasz …Dziekujemy
Rewlacyjny wpis, każde słowo, zdanie tworzą wymowna I trafiającą w sedno całość. Czytam Twoje wpisy od dość dawna I zauważam wzrastającą w Tobie mądrość I siłe. To budujące, dodaje mi wiary. Dziękujě, że piszesz dla nas – wrażliwców. 🙂
Po 8 miesiacach chodzenia na psychoterapie o nurcie psychodynamicznym poczulam ze to jest moje miejce.I tak tez czuje piszac tutaj .Mysle ze nam wszystkim brakuje tak naprawde zrozumienia i powinnysmy szukac go w odpowiednich miejscach. Nie szukac na sile wsparcia u osob ktorzy nie sa przygotowani ani wyszkoleni zeby nam pomoc. Wiem to bo probowalam moich najbliszych uswiadomic, tak naprawde nie da sie. Zrozumialam to…
Przeczytalam piekne slowa o milosci w ksiazce NORMANA FISCHERA o tytule 'Na swoim miesjscu’ pozwole sobie napisac niech ida dalej w swiat. Mozemy byc w pelni milosci bez wzgledu na to czy jestesmy w kims zakochani. Milosc jest praktyczna i przyziemna.Istnieje w gaszczu prawdziwych relacji,ze wszystkimi ich problemami i nieporozumieniami.Milosc wymaga ludzkiego ciepla i kontaktu.Wymaga rowniez wszystkich innych cech dojrzalosci,odpowiedzialnosci,doswiadczenia ,samoakceptacji -o ile je ROZWIJAMY. Milosc budzi uzdrawiajaca moc zwyklej ludzkiej dobroci.Zdolnosc spotkania z innymi i okazywania serdecznego zainteresowania..MILOSNA RELACJA posiada uzdrawiajaca moc,jakiej nikt nie jest w stanie zmierzyc ani prawdziwie zrozumiec.
Dziedzictwo rodzinne wyznacza niestety dlugi i zaslugi. Czesc mnie wybaczyla rodzicom wiem ze ojciec przeniosl swoja postawe i uzaleznienie od alkoholu z domu rodzinnego.Byl dzieckiem katowanym i sam nim sie stal.Trzeba byc czujnym zeby nie przenosic tych wszystkich destrukcyjnych, okrutnych,wzorcow.Mysle ze jest to wazny temat i musimy po przepracowaniu tego odciac sie i zyc prawdziwie swoim zyciem.I tak mozna dlugo i dlugo nad tym wszystkim myslec ,pisac i zapelni to ta pustke w nas.Bo niewatpliwie jest to wszystko wazne i niejedna skrzywdzona istota moze sie podniesc.Bo jest nas wielu…
Ciesze sie ze sie rozumiemy ,ja mam diagnoze postawiana 20 lat za pozno takze wiem o tym ze TY dzieki temu ze juz tyle wiesz o sobie, jestes w stanie uniknac przykrych doswiadczen i ranienia innych.Nawet wierze w to ze w wieku moim 39 lat twoje objawy znikna i bedziesz prowadzi spokojne szczesliwe szczesliwe zycie,bo na to zaslugujesz MY NA TO ZASLUGUJEMY i nie wazne ile razy czlowiek upada wazne ze sie podnosi.Przykre jest to ze wychowywali nas rodzice ,ktorzy tak naprawde nie powinny miec dzieci ,my tych bledow nie popelnimy i nie bedziemy z poklenia na pokolenie powtarzac tych schematow. Jestesmy dzielne ,wytrwale i mamy dzieci ktore bedziemy kochac miloscia zdrowa wsrod normalnosci bo taka istnieje tylko my o tym nie wiedzialysmy.Pozdrowienia dla meza, buziaczki dla coreczki.WIARA NADZIEJA MILOSC
Dokładnie. Border chłonie emocje jak gąbka..ale one są tak silne, że go rozwalają.
To może wynikać z jakiejś niedojrzałości emocjonalnej…podobnie mają niemowlęta.. chłoną emocje rodziców i wpadają w straszne histerie,kolki itp. I to wynika z niedojrzałości. Może to głupi przykład..ale obrazuje wlasnie zaburzoną czy niedojrzałą ( dysfunckje ) emocjonalność… która jest męcząca . . Co powoduje , że podświadomie tworzą się mechanizmy obronne mające na celu ochrone jednostki czy po prostu uniknięcie rozwalenia osobowości w wyniku stresu..napięć itp..
Dokładnie tak jak napisałaś Joanna…miłosna relacja ma uzdrawiającą moc !!!! Zawarłaś w zwoim komentarzu puente tego co pisze.
Człowiek w takiej relacji właśnie zdrowieje.. i zapomina o tym kim musiał być.
Napisze o tym.
Pozdrawiam
Podziwiam i gratuluje takiego stanu ducha jaki masz teraz wiem doskonale ile to kosztuje bo sama przeszlam ta droge ku zrozumienia, swiadomosci i milosnej relacjii bo ona ma uzdrawiajaca moc.Aby dowiedziec sie kim jestes muszisz zapomniec kim kazano Ci byc. Cierpialam tak bardzo ze sie obudzilam i doszlo to do mnie ze juz nie musze.Pozdrawiam serdecznie. Joanna mama dwoch cudownych corekczek.
Aha, wiki podaje że jest empatia poznawcza i empatia emocjonalna – czuc kogoś sercem. Nawet jest określenie – empata; osoba która chłonie jak gąbka stany emocjonalne innych osób
Niestety tutaj u mnie na przykład był problem z empatią zanim zaczęłam terapie. Tylko nie wiem czy on wynikał z bpd, ptsd..czy DDA.. Tzn. Tak…ja doskonale wiedziałam co czują inne osoby i to pozwalało mi lepiej nimi manipulować. . . Niszczyć je w obronie… zanim one zniszczą mnie. Ja każdego traktowałam jak wroga. Empatie mają borderzy.
To nie jest tak, że brakowało mi tej empatii bo tym charakteryzuje sie juz psychopatia. . Osoba zaburzona wg Mnie działa na odcięciu tj. Nie dopuszcza do siebie uczuć i działa czysto mechanicznie. Boi sie poczuć miłość, boi sie poczuc czyjes cierpienie. . . Bo je rozwala na łopatki. . . U bordera POCZUCIE CZYJEGOŚ CIERPIENIA czy milosci rodzi TAK SILNY LĘK, ŻE ZACZYNAJĄ „BORDEROWAĆ”
Przykładem moze byc czeste odrzucanie kogos.. lepiej porzucic zanim zostanie sie porzuconym. Ja wiele razy bronilam sie przed uczuciami do męża. Wolalam go zostawic zanim on mnie zostawi ( bardzo silny lęk przed odrzuceniem ) wszystkie uczucia mialam poblokowane.Kiedy zaczynałam go kochać aż mną rzucało z lęku,nie spałam,bałam sie, denerwowałam.. byłam wrakiem. Lepiej było uciekać .Terapia powoli nauczyla mnie szacunku..szacunku kogos uczuć. Zaczęłam wyobrazac sobie jak ranie innych….jak bardzo cierpieli przeze mnie itp.. to jest wszystko u nas borderow gdzieś głęboko chronione i pochowane. Działamy jakbyśmy uczuć nie mieli…jakbyśmy kochać nie umieli. A my mamy problem z uczuciami A DLATEGO, że w moim przypadku ktoś moje uczucia szmacił , bił mnie i poniżał. MOI RODZICE !!
Ja nauczyłam sie kiedyś nie kochać – aby przetrwać. Wszystkie mechanizmy ktore mnie chronily w dziecinstwie – w doroslym zyciu rozwalały moje relacje. Z tym myleniem uczuć to tak. Przejmowałam te uczucia..bo swoim jak wspominam „nie miałam” Świadomość, że nie umiemy kochać..itp..ze jesteśmy do kitu..sprawia , że mamy wyrzuty sumienia i wolimy być często sami. . . Wiemy co czują nasi partnerzy bo sami byliśmy kiedyś ofiarami takich osob jak my sami , tak więc aby ich uchronić. Zostawiamy.. powodem jest wlasnie wyobrażenie co czują inni.
Mam pytanie jak u Ciebie z empatią?Jak z tym uczuciem u bordera. CZy potrafisz wyczuć sercem co czuje druga osoba, poczuć jej uczucia w sobie, nieraz myląc że są Twoimi?
witamy na swicie!!!! buziaki!! jak samopoczucie?
🙂 Czekałam na jakiś Twój znak. Gratuluje serdecznie córuni. Odpoczywajcie i cieszcie się sobą. Ściskam cieplutko 🙂