Gdy już znajdziesz swoją drogę, nie lękaj się. Miej odwagę popełniać błędy. Rozczarowania, porażki, zwątpienie to narzędzia, którymi posługuje się Bóg, by wskazać nam właściwą drogę…… P.Coelho
Zastanawiam się ile lat miałam stan depresyjny?? 6, 8 ? więcej… mam wrażenie jakbym wybudziła się z głębokiego snu
Może to nie sen…może nie mogłam inaczej funkcjonować mając tyle lat stresy… nie wiem…może to nawet nie depresja tylko zagubienie, wszystko mam wpisane już w dokumenty o stanie zdrowia.Wierzę specjalistom ,już nie wierzę temu co dzieje się w mojej głowie czasami…Wiem kim jestem i co czuję .Jestem bardziej świadoma niż kiedykolwiek .Jestem bardziej sobą .
Tak jak to powiedzieli mi na terapii ,jedni potrzebują 10 lat leczenia inni pół roku, a jeszcze inni nigdy się nie wyleczą. Każdy jest inny i każdy ma inne objawy. Nie wolno każdego Sekret tkwi w tym,by siebie odnaleźć,by odnaleźć drogę do domu,bo siebie poczuć
Zaburzenie polega na tym ,że jesteśmy górą tego co na dole i środkiem tego co na zewnątrz !! leczenie nie jest przyjemne ,ale na mecie…człowiek czuje się tak spokojny,pełen harmonii ,że zadaje sobie pytanie – gdzie ja byłem/am przez te lata.Zaczyna funkcjonować, w zgodzie ze sobą.Na prawdę uważam ,że im wcześniej zaczniemy pracować nad sobą tym lepiej.Trzeba także pamiętać ,że leczenie to ogromne poświęcenie i wyrzekanie się wielu spraw dotychczasowych. Jest do decyzja bardzo poważna i odpowiedzialna. Ponieważ wiele rzeczy po drodze możemy stracić ,nie tylko zyskać. Najważniejsze by zdać sobie sprawę ,że te sprawy które tracimy są mało ważne w porównaniu z odnalezieniem siebie.Jeżeli tracimy bliskie nam osoby podczas terapii, nie powinniśmy w danym momencie przerzucać emocji i zaangażowania na ten fakt.Jeżeli te osoby nas zostawiają to mamy odpowiedź – nie są po prostu na tyle bliscy i ważni by współodczuwać nasze cierpienia. Musimy też zrozumieć ,że mogą nie rozumieć i pozwolić im odejść.Tylko my się liczymy w danej chwili.Ja popełniłam ten błąd ,bo chciałam na siłę budować związek z kimś dla kogo nie byłam ważna i emocjonalnie popłynęłam za nim, odcinając się od terapii i robiąc sobie tym samym krzywdę . Bo w stanie rozchwiania i regresji nie powinnam odcinać się od bazy. Ale tą wiedzę mogę tylko wam przekazać , nie mogę sprawić byście zrozumieli i postąpili inaczej ode mnie. Ja wiem to z doświadczenia ,natomiast wtedy kierowałam się uczuciami do danej osoby,które były wtedy bardzo silne i niepewne.Przede wszystkim wdałam się w związek z osobą ,której w ogóle nie znałam,zaufałam po czym zostałam skrzywdzona tym co było dla mnie bardzo intymne. Z perspektywy czasu wiem,że ten człowiek nie chciał ze mną być ,bo się przestraszył tego co się ze mną działo – uwierzył ,że taka będę zawsze i nie rozumiał…co najgorsze nie starał się zrozumieć. I właśnie to – nie starał się dawało mi odpowiedź ,że nie zależało mu na mnie ,ale wtedy nie byłam w stanie tego zrozumieć . Nie był też ze mną szczery na tyle bym wiedziała na czym stoję . Ten związek był moim największym błędem w życiu z którego doświadczyłam najważniejszej lekcji.I na pewno nigdy nie będę z takim mężczyzną ,który ucieka od problemu i jest nieszczery. A wtedy podejrzewam ,że mogłabym być.I dlatego wspomnę po raz kolejny. Nie ma ideałów ,bo nie ma.Ale są ludzie odpowiedzialni i poważni ,którzy nie angażują się w związek nie mając o związku pojęcia. Wchodząc w niego stajemy się odpowiedzialni za drugą osobę ,a problemy ,spory i różnice staramy się eliminować za pomocą rozmów, uczuć ,wsparcia,szczerości i współodczuwania .Jeżeli nie ma uczucia ,jeżeli ktoś nie jest gotowy na
związek i na to by być odpowiedzialnym za drugą osobę – nie powinien się deklarować. Ale to też jest kwestia doświadczenia.
Decyzję o terapii musimy przemyśleć, i przedyskutować z bliskimi . Dobrze by było mieć wsparcie i pewne sprawy pozałatwiane.Ja ustaliłam to wtedy z moim facetem i rodziną. Nie zdawałam sobie sprawy ,że akurat był koło mnie facet ,który w danym momencie nie myślał o mnie i o nas.Był zbyt zajęty sobą by zająć się i mną. Takie już jest życie. Pamiętajmy też ,że jeśli decydujemy sie na terapię musimy wiedzieć ,że jeśli ktoś nas wspiera, to powinniśmy to docenić i wkładać jak najwięcej pracy w terapie dla tych właśnie osób, które wspierając nas- udowadniają nam ,że w nas wierzą. A to daje ogromną siłę . Najgorsze jest to,kiedy ktoś nas nie wspiera ,a jeszcze nam dowala do pieca, to jest najgorsza opcja jaka może być ,bo rozdwajamy zaangażowanie na dwa fronty. To jest ten czas ,kiedy bliscy muszą się liczyć,że osoba w terapii będzie zachowywać się bardzo dziwnie z racji przeżywania schematów na nowo,będzie rozdrażniona, chwiejna, zagubiona, płaczliwa, zamyślona, zmęczona, będzie miała problemy ze snem, może być konfliktowa, albo zamknięta w sobie. To wszystko dlatego,że żyje właśnie tym co ją rani..że traci tożsamość…
Wyobraź sobie,że nie masz problemów…ale coś Cię boli…i musisz iść to wyleczyć.
Jedynym sposobem na to jest codzienne siadanie wśród ludzi, rozbieranie się przy nich do naga, pokazywanie swoich wad, słabości, cięcie siebie na kawałki, zdjęcie skóry,wycinanie każdego mięśnia, wyciąganie każdej kostki, każdego narządu …układanie tego,przyglądanie się temu,wkładanie na znowu na swoje tym razem miejsce i zaszywanie rany…i tak codziennie przez kilka dobrych godzin, w bólu ,w łzach ,krwi i cierpieniu…czujemy dokładnie to samo w terapii, wszystko nas wtedy boli, wszystko jest w trakcie gojenia, i jeśli w tym czasie przerwiemy terapię ,albo ktoś będzie nam jeszcze dowalał to będziemy się sypać jak domino..będziemy zakłócać proces gojenia się i zabliźniania ran.
Szaleństwo ,czy inaczej zaburzenie psychiczne to niemożność przekazania swoich myśli. Trochę tak, jakbyś znalazła się w obcym kraju – widzisz wszystko, pojmujesz, co się wokół ciebie dzieje, ale nie potrafisz się porozumieć i uzyskać znikąd pomocy, bo nie mówisz językiem tubylców.
– Każdy z nas czuł to kiedyś.
– Bo wszyscy, w taki czy inny sposób jesteśmy szaleni ( Coelho )
Dlatego właśnie terapia nie jest przyjemna, jest ciężka nie tylko dla chorego,ale również dla bliskich i musicie sobie zdać z tego sprawę .Potrzebna jest cierpliwość, a tylko prawdziwa miłość jest cierpliwa.
Musicie być cierpliwi jeśli zależy wam na danej osobie ,jeżeli czujecie ,że ta osoba jest wartościowa i ważna dla was, i robi to z myślą o was, to znaczy ,że tej osobie zależy BARDZO na was !!! ŻE BARDZO WAS KOCHA.
Dlaczego? Bo zazwyczaj osoba z zaburzoną osobowością czy dda , nie robi tego dla siebie , bo siebie nie kocha ,bo nie zależy jej na życiu i uwierzcie mi ,rzadko kiedy się zdarza ,że sama z siebie dla samej siebie będzie chętna przejść takie gówno. To jest ogromny dowód miłości i poświęcenia. To jest ogromny dowód dojrzałości, bo pamiętajmy każdy sam w sobie czuje gotowość do terapii ,ciężko jest u kogoś to wzbudzić, potrzeba właśnie czasami jakiś zdarzeń ,które uświadamiają nam ,że powinniśmy podjąć się terapii. U mnie był to akurat Artur, a raczej związek z taką osobą.U każdego może być co innego, ważne by to poczuć.Jeżeli „pacjent/ka” daje taki dowód miłości to na prawdę kocha i na prawdę zależy jej na tym by np.dać tej osobie którą kocha to co najpiękniejsze, ale po prostu zaburzona i w depresji nie potrafi, mimo tego ,że czuje miłość itp.
Musimy zrozumieć – że nie potrafi inaczej , nie potrafi jak my , bo inaczej okazuje emocje niż „zdrowi” co nie oznacza,że czuje co innego. Absolutnie nie. Zaburzenie osobowości TO NIE CHOROBA !! ale objawy są chorobowe tj. stany depresyjne i nerwice..
Zaburzenie osobowości – zaburzenie psychiczne, którego istotnymi cechami są głęboko zakorzenione, trwałe, nieprzystosowawcze wzorce relacji ze środowiskiem, myślenia o nim i postrzegania go, ukonstytuowane tak dalece, że powodują trudności w funkcjonowaniu społecznym i behawioralnym. (Wikipedia)
Zaburzoną osobowość DA SIĘ WYLECZYĆ !!! nie ma endogennej postaci i nie jest chorobą , doprowadza do chorób ,dlatego musimy to leczyć. Zaburzenie osobowości można leczyć TYLKO DŁUGOTRWAŁĄ TERAPIĄ .Leki mają za zadanie złagodzić objawy depresyjne i wyciszać. Jeżeli terapia pomaga ,leki się odstawia tzn. w moim wypadku tak było. Terapia pomogła Wciąż pracuję nad wszystkim . I będę zawsze.Zaczynam sobie ufać przede wszystkim ,zaczynam akceptować swoje słabości i zalety, zaczynam stąpać coraz stabilniej po ziemi. Zaburzenie jest w pełni wyleczalne i nie jest chorobą. Jestem pewna ,że wyleczone osoby nie siedzą tutaj, nie piszą bloga i nie czytają ich bo już tego po prostu nie potrzebują.
Wiem,że najniebezpieczniejszą dla mnie chorobą w tej osobowości jest depresja, człowiek traci kontrolę nad swoim życiem. Traci chęć do wszystkiego i jedyne o czym myśli to śmierć.Zatem błagam was, nie dajcie się ani przez moment.
Sekret tkwi W TYM że nie ważne ,że upadliśmy 7 razy , ważne ,że wstaliśmy 8 razy !! TO JEST SEKRET ŻYCIA . Trzeba to wiedzieć i wszystko w życiu się uda.I tu nie chodzi o wieczną walkę, ale o umiejętność pokonywania problemów.
A miłość…która jest tak ważna.Miłość właśnie posuwa nas do takich decyzji jak terapia.
Każdy kogo znam i pracuje nad sobą ,każdy kto przeżył depresję ,każdy kto się wyleczył powie to samo . To miłość sprawiła ,że to pokonałam/em .
U mnie miłość wtedy jeszcze do Mojego byłego sprawiła ,że coś kazało mi walczyć, bo czułam ,że mi zależało na nim. Nie mogłam tego ogarnąć ,ale pierwszy raz bałam się go ranić i musiałam to zmienić.Pierwszy raz POCZUŁAM SIĘ NIEDOSKONAŁA , poczułam się głupia i chętna do zmiany , do pracy nad sobą.Gdybym go nie pokochała,nie wiem czy pisałabym teraz tego bloga.Nie,pewnie bym błądziła po świecie, może już nie żyła. Obiecałam mu,że się nie poddam. Czy z nim będę czy nie. Obiecałam ,że to dla niego i dzięki niemu .On odszedł ,ale nigdy nie zwątpiłam ,że wtedy to była dobra decyzja. Działo się co się działo. Skończyło się bardzo dobrze On jest szczęśliwy z inną i ja jestem szczęśliwa bo jestem zdrowa-zdrowa tzn. pokonałam depresję . Co do osobowości ? chm..jak się angażuje w terapie to się człowiek z miesiąca na miesiąc odnajduje i z czasem już jest zupełnie inaczej, to samo zaczyna się dziać . Nie piszę tego na pokaz, by wam popierdzielić coś miłego.NIE.Piszę to szczerze, bo jaki miałabym interes w tym,żeby was oszukiwać?? kogo?? Panią X czy Pana X? a na co mi to ??
Piszę szczerze, prosto z serca bo nie umiem kłamać. Jestem czasami nie fair bo czasami śmieje się z ludzi za plecami,ale każdy ma wady Ale nie umiem kłamać.
I uwierzcie mi , jestem szczęśliwa po roku leczenia. A tym szczęściem nazywam odnalezienie siebie. Nie obchodzi mnie ,że straciłam byłego, bo wiem ,że i tak nie mogłabym być z takich człowiekiem , nie obchodzi mnie ,że mam tyle długów, bo ładowałam w terapie i nie pracowałam, nie obchodzi mnie ,że wielu osobom powiedziałam żegnaj i wynocha z mojego życia bo czułam ,że mnie ranią. Nie obchodzi mnie,że zmieniłam miejsce zamieszkania, pracę i wszystko dzieje się inaczej…Nie obchodzi …bo teraz wiem – KIM JESTEM a to jest bezcenne ,a najwięcej warte !!!
Nie obchodzi znaczy tutaj –> nie wpływa to na mój stan emocjonalny.Godzę się z tym faktem bo to ,bo tamto….
KOCHAM ŻYCIE I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JUTRA!!! powtarzam to dziesięć razy przed snem,a rano budzę się i wyciągam prawą stopę spod kołdry i mówię 10 razy –
Pamiętaj,
że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad.
Dlatego miej świadomość tego, co robisz. – to są słowa P.Coelho
Mam nadzieje,że wyniesiesz z mojego doświadczenia wiele dobrych i pozytywnych wniosków Wierzę w Ciebie.