Za oknem wieje niczym w nadmorskim porcie. Co chwile wstaję do okna by zmniejszyć szparę którą wiatr co chwile poszerza jakby droczył się ze mną. Nie lubię takiej pogody. Z jednej strony miło jest odetchnąć po upałach, a z drugiej natomiast taka pogoda zwykle wpędza mnie w kiepski nastrój.
Kiedy wieje i pada za oknem nie słyszę śmiejących się dzieci, które z radością wybiegają z przedszkoli. Nie widzę ludzi w kolorowych ciuchach, japonkach i lustrzanych okularach. Nawet psy niechętnie chodzą po dworze, a co dopiero ludzie. Pada i wieje, a parasolki są z góry skazane na śmierć. Nie ma o czym mówić. Zostajemy w domu…dużo myślimy i łapiemy doła.
Jestem jakaś bardziej płaczliwa…mam dziwne myśli..napływają do mnie chyba z podmuchem wiatru .
Wchodzę pod prysznic.
Nagle nachodzą mnie jak grom z jasnego nieba takie klatki wycięte ze wspomnień z domu. Ojciec wchodzi do łazienki nawalony i krzyczy do matki pod prysznicem ’ ty kurwo..’ i wyciaga ją gołą za włosy i napierd… Ot tak!! Taki obraz w głowie…
Ale to jest nic. Bo uczucia jakie sie pojawiaja po takiej imaginacji są straszniejsze niż widoki w mojej wyobraźni. Ucisk w glowie i silne napięcie. Ogromny lęk…jak nad przepaścią…robi mi się duszno i ciasno we własnym ciele. Zaczynam chwilę płakać…hamuje to i zatrzymuję lot w dół…
…
Biorę jakiś stary szampon z szafki..tym samym myłam mojego psa…przypominam go sobie..odszedl ode mnie niedawno po 19 latach. Przypominam, ale z trudnością…bo bardzo przeżyłam śmierć mojej małej przyjaciolki. Tak bardzo, ze wspominajac ją czuje gniecenie w klatce piersiowej na samo małe przypomnienie sobie jej słodkiego pyszczka. Nie przepracowałam żałoby po niej.. Nie było na to czasu bo urodziłam zaraz córkę.. A bardzo chciałabym się z tą stratą pogodzić. Nie tęsknić już tak bardzo za jej zapachem ( smrodkiem 🙂 ) jej tupaniem i spojrzeniem…
…
Takie retrospekcje w mojej wyobraźni są objawem ptsd lub po prostu skutkiem traum.
Odcięłam się od tego…a jednak powraca.
Katuję się nimi żeby poczuć, że żyję. Czasami po prostu muszę się mocno przebodźcować żeby rozładować napięcie. Nie wiem czy ktoś z was wie o co mi chodzi, ale nie cieszę się jeśli jest nas więcej.
Trauma trauma..i jeszcze raz trauma. Ileż przemocy było w moim domu…ileż znęcania i bólu.
Nawet nie wiem ile wyparłam z pamięci. Ile tam tego syfu kiśnie na zapleczu pamięci…
Zmęczona wychodzę spod prysznica. Przytulam swoje maleństwo …i słucham w lęku wiatru.
Dobranoc
Był taki okres. Kiedy to nie byłam siebie świadoma. To był najgorszy okres w moim życiu..jak na haju..
Wszyscy byli wrogam..a to ja bylam swoim najwiekszym wrogiem..
To byl okres,kiedy byłam bardzo samotna co tuszowałam poczuciem wyższości. Wszyscy byli zjebani..oprocz mnie. To jest okres ekstremum w tej chorobie ( wg mnie ) bo uruchamiają sie wszystkie schematy obronne..min narcystyczne zachowania,odcięcie od uczuć, wypieranie uczuć, zaśmiewanie ich itp. No ale kiedyś trzeba upaść..i ten upadek leczy z z pseudomanii .
„Mania” w borderze. Jak u Ciebie z pseudomanią było? Często w pewnej fazie osoby z bpd mają poczucie wyższości, wielkości, wszechmocy. Czy u Ciebie też tak było? Jak to wyglądało?
To dobrze że wiesz o tym co Cię przeraża. Nie da się zakończyć terapii bez rozgrzebania trupa.Ty musisz przynieść stół na którym będziesz robiła sekcję zwłok. Niestety nic przyjemnego do tego śmierdzi na odległość. Bywa że nieświadomie powielamy schematy wiedząc z czym do tej pory „niby” się uporaliśmy. Ja czasem dla „żartu” pacnę syna a on się wścieka. Nie dziwię mu się, i tak oto parę dni temu przyszedł obraz mojego ojca który też mnie pacnął. Czemu to wróciło i po takim czasie? bo wściekłość mojego syna obudziła moje emocje z dzieciństwa gdy byłam bita czy poszturchiwana. I wiem z czym idę na kolejną terapię. Są specjalne terapie dla ofiar przemocy.
Oczywiscie, ze zdaje sobie z tego sprawe. Zajmowalam sie borderline, niestsbilnoscia…potem zajęłam sie DDA ..JEDNAKZE NAJWIĘKSZYM problemem jest wlaśnie trauma związana z przemocą w moim domu..
Witaj. W moim spojrzeniu powinnaś przejść terapię dla osób które doznały takiej traumy. Nie przepracowałaś tego od A-Z. Pochowałaś to głęboko i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Potrafisz funkcjonować przystosowałaś się do tego życia, urodziłaś dziecko. Ale taki syf zawsze spod dywanu się wydostaje. I jeśli nabierzesz sił na miarę możliwości wróć na terapię, zanim przeszłość uderzy ze zdwojoną siłą : w Ciebie i dziecko. Tego nie możesz nie brać pod uwagę.