Trauma w związku zawsze pokaże wiele twarzy. Ja jestem tego żywym przykładem. Mam zdiagnozowane PTSD i właśnie Traumy przez duże T.
Kiedy wracam wspomnieniami do dzieciństwa dziwie się sama sobie, że przeżyłam w takim lęku JEDEN DZIEŃ.
A ja bylam tam z 20 lat… jakim cudem ja żyje? Ja się ciągle bałam
Ciągle kontrolowałam nastrój pijanych rodziców i sytuacje w domu
Nieustannie bałam sie o mamę czy będzie pobita ( jak bylam w szkole myślałam o tym cały dzień)
Dlatego biorę teraz leki – bo wystarczyło, że wstałam lewą nogą i już miałam lęki. A teraz jestem zupełnie „normalna”?
Dzisiaj miałam terapię. Tak jak wspomniałam ostatnio – wróciłam na indywidualną aby porozmawiać o relacji z mężem, i ogólnie z mężczyznami. Mój tata jest alkoholikiem, bił mnie i sam był straumatyzowany. Jak miał 12 lat nagle zmarł mu jego ukochany ojciec, który z resztą też pił i bił babcie. Ale był ukochanym tatą ….i zmarł nagle na zawał. Tata na pewno doznał TRAUMY. Potem żył z babcią i bratem… jego mama (czyli moja babcia ) ma 97 lat, nadal żyje. Jest bardzo dziwnym człowiekiem. Całe dzieciństwo mówiła, że tata rozpił sie przez nas. Pamiętam jak ojciec leżał na ziemii pijany…obsikany i darłam sie na babcie, żeby go wzięła na leczenie bo ten skurwysyn pije. I że ja chcę normalny dom..
A ona mowila ” jak możesz tak mówić o swoim ojcu – tatuś jest zmęczony, a nie pijany…”
tatuś mieszka dalej z mamusią. Pije. Stracił dzieci, wnuczęta i uważa, że ponieśliśmy ogromną stratę, że zerwaliśmy z nim kontakt. Nigdy nie usłyszałam od taty przepraszam. Wypierał wszystko. Mogłam do niego mowic wiele rzeczy…ale nie słuchał mnie. Musiałam zabiegać o miłość ojca narcyza…
Poszłam w schemat. Zakochiwałam sie w takich samych typach jak mój tata. Tych, którzy mieli mnie w dupie, odrzucali mnie, obrażali sie…bawili sie moimi uczuciami. A ja naginałam swoje granice czekając w kącie na oznaki miłości.
Koniec ! dzisiaj mówię temu koniec.
Nigdy więcej nie będę prosiła sie o uwagę. Nigdy nie będę udowadniać nikomu, że kocham.
Nie będę starać się, aby ktoś zrozumiał, że jest ważny.
Nie chce nigdy więcej czuć, że muszę zabiegać o bycie ważną.
Wystawiam na próby każdego do kogo czuję bliskość bo tego nauczyło mnie życie. Panicznis boje się zbliżyć do uczuć…bo doznałam traumy. Rozum mówi…nie wystawiaj na próbę. Poczekaj, ale ciało reaguje mimowolnie lękiem. Tracę oddech. Boje się, że umrę…i spuszczam emocje krzykiem, awanturą, płaczem, wyzwiskami…potem jadę na rowerze aż padnę…i zaczyna to puszczać. Wtedy płaczę bo znowu poniosły mnie emocje.
Chciałam być blisko i jednocześnie chciałam to zniszczyć…żeby to nie skrzywdziło mnie jeszcze bardziej. Mój mąż przetrwał te próby. Te prowokacje…i przede wszystkim…moje ucieczki, zrywania relacji, blokowanie, miliony pretensji…przetrwał to bo zawsze mówił, że to mija i znowu jestem 🙂
A ja zrozumiałam, że mogę mu ufać. A zaufanie to poczucie bezpieczeństwa, że jestem akceptowana, że jestem kochana…i nawet jak mam jazdy..gorsze dni, to on dalej mnie kocha….
Wiecie jaki jest efekt jak się zbuduje zaufanie ?
Że te wystawiania na próbę znikają.
Pojawia sie nagle spokój, kłótnie są rzadkością. Pojawia się też ogrom akceptacji. .To jak budowanie przyjaźni. Czyli jesteśmy razem i sobie idziemy na dobre i na złe też razem. To jest to zasrane zaufanie – NA DOBRE I NA ZŁE. Ale albo jesteśmy w jednej drużynie, albo nie.
Ja gram z mężem w jednej drużynie. Z DDA, z PTSD…i całym jego dziwnym światem programisty… 🥴 ale idziemy razem.
Czy będziemy razem ? tego nie wiem. Ale…już z nim o tym rozmawiałam 🙂 jak byśmy chcieli być szczęśliwi bez siebie…to tez musimy być w tej samej drużynie. Albo pragnę jego szczęścia…albo nie.
A ja pragnę jego szczęścia, on mojego. I chyba ta relacja oparta na zaufaniu i przyjaźni daje nam taki ogrom swobody, że my wybraliśmy być ze sobą, a nie, musimy ze sobą być.
My chcemy ze sobą być bo jesteśmy jak
A co będzie dalej….
Tego nie wie nikt.
Ale pamiętaj. Każdy ma swój schemat na budowanie zaufania.
jeden będzie prowokował kłótnie
inny milczał
można też zastosować tzw „focha”
można się mścić
jest ogrom sposobów na tzw „próbowanie,”
Przesyłam Wam super artykuł o relacji po traumach
do usłyszenia.
Trauma w związku zawsze pokaże wiele twarzy. Ja jestem tego żywym przykładem. Mam zdiagnozowane PTSD i właśnie Traumy przez duże T.
Kiedy wracam wspomnieniami do dzieciństwa dziwie sie sama sobie, że przeżyłam w takim lęku JEDEN DZIEŃ.
A ja bylam tam z 20 lat… jakim cudem ja żyje? Ja się ciągle bałam
Ciągle kontrolowałam nastrój pijanych rodziców i sytuacje w domu
Nieustannie bałam sie o mamę czy będzie pobita ( jak bylam w szkole myślałam o tym cały dzień)
Dlatego biorę teraz leki – bo wystarczyło, że wstałam lewą nogą i już miałam lęki. A teraz jestem zupełnie „normalna”?
Dzisiaj miałam terapię. Tak jak wspomniałam ostatnio – wróciłam na indywidualną aby porozmawiać o relacji z mężem, i ogólnie z mężczyznami. Mój tata jest alkoholikiem, bił mnie i sam był straumatyzowany. Jak miał 12 lat nagle zmarł mu jego ukochany ojciec, który z resztą też pił i bił babcie. Ale był ukochanym tatą ….i zmarł nagle na zawał. Tata na pewno doznał TRAUMY. Potem żył z babcią i bratem… jego mama ( czyli moja babcia ) ma 97 lat, nadal żyje. Jest bardzo dziwnym człowiekiem. Całe dzieciństwo mówiła, że tata rozpił sie przez nas. Pamiętam jak ojciec leżał na ziemii pijany…obsikany i darłam sie na babcie, żeby go wzięła na leczenie bo ten skurwysyn pije. I że ja chcę normalny dom..
A ona mowila ” jak możesz tak mówić o swoim ojcu – tatuś jest zmęczony, a nie pijany…”
tatuś mieszka dalej z mamusią. Pije. Stracił dzieci, wnuczęta i uważa, że ponieśliśmy ogromną stratę, że zerwaliśmy z nim kontakt. Nigdy nie usłyszałam od taty przepraszam. Wypierał wszystko. Mogłam do niego mowic wiele rzeczy…ale nie słuchał mnie. Musiałam zabiegać o miłość ojca narcyza…
Poszłam w schemat. Zakochiwałam sie w takich samych typach jak mój tata. Tych, którzy mieli mnie w dupie, odrzucali mnie, obrażali sie…bawili sie moimi uczuciami. A ja naginałam swoje granice czekając w kącie na oznaki miłości.
Koniec ! dzisiaj mówię temu koniec.
Nigdy więcej nie będę prosiła sie o uwagę, nie będę próbowała uszczęśliwić facetów, którzy są ze sobą nieszczęśliwi. Nigdy nie będę DDA ratowniczką złamanych serc. Nigdy nie będę udowadniać nikomu, że kocham.
Nie będę starać sie, aby ktoś zrozumiał, że jest ważny.
Nie chce nigdy więcej czuć, że muszę zabiegać o bycie ważną.
Wystawiam na próby każdego do kogo czuję bliskość bo tego nauczyło mnie życie. Panicznis boje się zbliżyć do uczuć…bo doznałam traumy. Rozum mówi…nie wystawiaj na próbę. Poczekaj, ale ciało reaguje mimowolnie lękiem. Tracę oddech. Boje się, że umrę…i spuszczam emocje krzykiem, awanturą, płaczem, wyzwiskami…potem jadę na rowerze aż padnę…i zaczyna to puszczać. Wtedy płaczę bo znowu poniosły mnie emocje.
Znowu chciałam być blisko i jednocześnie chciałam to zniszczyć…żeby to nie skrzywdziło mnie jeszcze bardziej. Mój mąż przetrwał te próby. Te prowokacje…i przede wszystkim…moje ucieczki, zrywania relacji, blokowanie, miliony pretensji…przetrwał to bo zawsze mówił, że to mija i znowu jestem 🙂
A ja zrozumiałam, że mogę mu ufać. A zaufanie to poczucie bezpieczeństwa, że jestem akceptowana, że jestem kochana…i nawet jak mam jazdy..gorsze dni, to on dalej mnie kocha….
Wiecie jaki jest efekt jak się zbuduje zaufanie ?
Że te wystawiania na próbę znikają.
Pojawia sie nagle spokój, kłótnie są rzadkością..pojawia sie też ogrom akceptacji. .To jak budowanie przyjaźni. Czyli jesteśmy razem i sobie idziemy na dobre i na złe też razem. To jest to zasrane zaufanie – NA DOBRE I NA ZŁE. Ale albo jesteśmy w jednej drużynie, albo nie.
Ja gram z mężem w jednej drużynie. Z DDA, z PTSD…i całym jego dziwnym światem programisty… 🥴 ale idziemy razem.
Czy będziemy razem ? tego nie wiem. Ale…już z nim o tym rozmawiałam 🙂 jak byśmy chcieli być szczęśliwi bez siebie…to tez musimy być w tej samej drużynie. Albo pragnę jego szczęścia…albo nie.
A ja pragnę jego szczęścia, on mojego. I chyba ta relacja oparta na zaufaniu i przyjaźni daje nam taki ogrom swobody, że my wybraliśmy być ze sobą, a nie, musimy ze sobą być.
My chcemy ze sobą być bo jesteśmy jak
A co będzie dalej….
Tego nie wie nikt.
Ale pamiętaj. Kazdy ma swój schemat na budowanie zaufania.
jeden będzie prowokował kłótnie
inny milczał
można też zastosować tzw „focha”
można się mścić
jest ogrom sposobów na tzw „próbowanie,”
Przesyłam Wam super artykuł o relacji po traumach
do usłyszenia.