Uczucie jest faktem

Każde uczucie człowieka jest faktem. Nie można go ignorować, spychać na dalszy plan..tylko dlatego, że jest to uczucie złe,oohydne i „grzeszne”  W Borderline, kiedy pojawiają się takie uczucia zaczynamy siebie za nie karać, walczyć z nimi, wypierać je, obwiniać siebie, zakazywać sobie na ich odczuwanie i ubliżać sobie. To jak miotanie się skaleczonego gołębia .. Taki gołąb z krwawiącym skrzydłem czuje ogromny lęk przed byciem na lądzie. Ucieka przed ludźmi, wpada pod samochód..umiera schowany gdzieś w szczelinach budynków.

Ja też czasami czuję się jak połamany ptak. Wpadam w takie lęki w normalnym życiu bo boje się, że zaraz coś sie stanie. Targają mną wszelkie złe emocje..które są wynikiem traumatycznego dzieciństwa. Kiedy byłam małą dziewczynką naprawdę czułam agresje, chęć zabicia rodziców, siebie. To wszystko wyzwoliła we mnie przemoc. Teraz kiedy jestem w stabilnym związku i mam wspaniałe życie karcę siebie za każde złe uczucie. Tak mnie wytresowano jak byłam małą dziewczynką. Moje uczucia nie były faktem dla moich rodziców. One nie istniały.. Były negowane i wyśmiewane. Nie miałam prawa czuć jako dziecko..jako nastolatka, jako dorosła kobieta. Nie ufałam swoim uczuciom przez to, że byłam negowana. Nie wiedziałam kim jestem. Czułam się inna..

Teraz kiedy mam być matką zaczynam rozumieć, że negowanie uczuć dziecka spowoduje, że osobowość nie będzie spójna. Moje dziecko będzie uważało, że to czuje jest dziwne..inne..złe.

Teraz to wszystko rozumiem.

Skąd zaburzenie osobowości i tak trwały obraz osoby , który daje chorobowe objawy jak nerwice,psychozy,depresje. To oczywiste. Nie czuję się teraz inaczej niż ta mała negowana dziewczynka. Czuję po prostu, że mam dosyć nią dalej być, boje się i chcę odlecieć jak połamany ptak.. Czuję, że moje „skrzydła” źle się zrosły i nie potrafię już latać w normalnym życiu. Są dni..że najchętniej wyszłabym z domu, upiła się..padła na ulicy w jakiejś szczelinie i zdechła..

To pragnienie ulgi jest meritum choroby. Wciąga..

Tylko świadomość daje szanse na wybudowanie normalnego życia. A czas osłabia mechanizmy obronne wykreowane w dzieciństwie…

Dzisiaj mało wierzę, że mi sie uda. Mam zły dzień…

Jestem smutna, że tyle przeszłam..że jestem kompletnie sama ..mimo,że jestem w ciąży i mam cudownego faceta. Brakuje mi tych podstaw..tej miłości rodziców..ktorej chyba nigdy nie zaznałam..

 

Możesz również polubić…

1 komentarz

  1. MalaMi says:

    I wlasnie dlatego w koncu zrozumialam, dlaczego nie odczuwam checi posiadania potomstwa, choc zegar tyka. To wszystko co ja przeszlam w dziecinstwie, moze wydawac sie niezrozmiale, bo nie dorastalam w jakiejs patologii, zapitymi i bijacymi rodzicami, a jednak to byla patologia. To ciagle negowanie, zaprzeczanie, zabranianie emocji uczuc. Ciagle nie placz, nie maz sie, nic sie nie stalo, nie masz zadnego problemu, inni maja gorzej, przestan, nic sie nie dzieje, masz byc silna, twarda… znam to doskonale! Moja matka nie zauwazyla do teraz ze ma hiperwrazliwe dziecko i po prostu taka jestem, koniec kropka. ah…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *