Napady złości. Przychodzą nagle..
Wstałam od stołu. Zdenerwowało mnie to ,że siedzi za moimi plecami brat. Po prostu siedzi.
Tak na prawdę nic nie robił złego. Słuchał muzyki. Ja taka rozjebana codziennymi stresami siedziałam jak na szpilkac ,czekając aż mnie rozsadzi od środka. Środek wybuchowy zwany emocjami.
Rzuciłam laptopem, wkurwiona zaczęłam się na niego wydzierać, że nie mam spokoju w tym domu. Nie mam swojego pokoju od dwóch lat ( bo nie mam)
Że nie mam intymności i spokoju. Że mam dość tego życia. Zaczęłam krzyczeć na niego.. nie wiem po co.. zaczęłam ryczeć jak małe dziecko. Dławić się swoją śliną !! miałam dość sama nie wiem czego.
Samo grożenie i wyobrażanie sobie w głowie, że się potnę i skończę to cierpienie daje mi ulgę !! nie mogę sobie wytłumaczyć dlaczego mnie to uspokaja…tzn. groźby..
Boje się ,że kiedyś zrobię coś na prawdę złego. Że go bardzo skrzywdzę mojego chłopaka. to jest bardzo silny lęk. Przed skrzywdzeniem.. kiedy czuje to coś za co obrywałam za dziecka – to czuję się się śmieciem…czyli kochana.. bo dziecięce uczucie pamiętam jako takie..
Leże teraz w łóżku zadowolna ,ze sie o mnie martwi..bo pewnie da mi to dowód ,że mnie nie zostawi mimo tego ,że poczułam złość !! że poczułam coś złego. Dawniej by mnie ukarano. Teraz trzymam normę sama. WITAMY W ŚWIECIE DDA !! trzymajmy napięcie, aby było normalnie !
Sprawdzam go , czy nie zostawi takiej dziwki i kurwy ,która ma jakieś jazdy .. sprawdzam czy na prawdę mnie kocha.. prowokuje, żeby mnie zostawił…bo to będzie moją adekwatna do mojej osoby karą.. a kara zawsze sprawiała że czułam się ,że na to TYLKO zasługuję !!! mam tego dosyć. To co czuję mnie przerosło..Zasługuję na karę… na to ,żebym teraz wyszła z domu i się zniszczyła..wykończyła..zmarzła.. przewróciła gdzieś i zdechła.. Tak bardzo mnie to wszystko boli. Czuję jak we mnie wszystko żyje swoim życiem – ja nad tym nie panuję w ogóle !!!! ta bezradność niszczy mi życie !!! nie umiem !!! nie UMIEM PO PROSTU …a jeśli nawet umiem – to nie mam siły. Co ja mam robić? nie panuję nad swoimi napadami gniewu!!
A Gniew ostatnio wypełnia moje życie.. smutek..potem ze smutku rodzi się gniew..i agresja…
Nie nawidzę swojej pracy.. pracuję w jednej z największych korporacji w Polsce.. w stolicy Polski..wypalam się.. czuję się jak wynajęta kurwa ,aktorka.. odgrywam ich role.. nie ma mnie.. jestem ich narzedziem ,które każdego dnia czuje się jak w klatce.. kłuje mnie serce,zalewa pot.. jest mi zimno i duszno. Wracam z pracy to zaczynam się obżerać..od 15 lat chcę schudnąć ,tak więc to świetny powód żeby się ukarać za to ,że nie nawidzę tej pracy ,jem to czego będę żałować, obżeram się..żeby czuć wyrzuty sumienia..i odwrócić uwagę od bólu istnienia.. Robię wszystko ,żeby wszystko zniszczyć bo tylko uczucie wyrzutów sumienia czuję. Cierpię bo nie wiem co mogę czuć ,czego nie..co mogę zmienić czego nie …
Wychodzę codziennie do pracy i wprost przede mną ten popierdolony bilboard stanął…
„Dobrze jeśli wiesz, czego chcesz, a jeszcze lepiej, jeśli to zrobisz”. ING bank śląski…
i wtedy idę do swoje żałosnej pracy na mokotów gdzie pracuje 3/4 Warszawy i nie wiem czego chce..bo nie wiem kim jestem…..niefajnie,że tego nie robie..A JESZCZE GORZEJ ,ŻE NIE WIEM CZEGO NIE ROBIE !!
23:27 wychodzę z domu.
Zmarnowana …z nadzieją ,że już nie wrócę do tego piekła..jakim jest moje życie … życie z chorobą psychiczną.. w korporacji i kredytem odnawialnym na koncie..
życie..z 24 godzinnym myśleniem czy starczy mi na opłaty ,psychiatrę i przede wszystkim leki.. które najwyraźniej nigdy nie będą tanie.. a ratują mi życie.
Chcę umrzeć. Ja ten Silny TikTak..