dokładnie w święto zmarłych dwa lata temu usiadłam w fotelu u Pani psycholog i zaczęłam leczyć swoje JA…zaburzone JA…
minęły dwa lata i 5 dni.06
Zdrowieje…nie będzie już gorzej, nie boje się !!!
Jestem świadoma w jakiś 75 %
Jeszcze 2-3 lata daje sobie by w pełni czuć się zdrową i świadomą.
Biorę lekarstwa bo ból głowy wykańczał mnie każdego dnia.
Pracuję , studiuję… jestem szczęśliwa.
Ale to szczęśliwa oznacza dziś zupełnie co innego niż przed leczeniem.
To spokój.
Odróżniam stan permanentny od euforii .
Jestem szczęśliwa. Nawet kiedy upadam,kiedy płaczę …
Zdrowieję . I niech proszę każdy wierzy w to ,że zaburzenia psychicznie ,które są wytworem traumatycznego dzieciństwa,przemocy da się uleczyć .
Borderline..DDA to choroba duszy…przez to i ciała…
upadek własnego Ja.
Błagam wszystkich…NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE !!! nigdy !!! nawet jak jest ciężko.
Jeśli byłeś / byłaś bita czy bity w domu…jeśli znęcano się nad Tobą psychicznie,fizycznie… nie poddawaj się ! byłeś tylko dzieckiem ,miałeś prawo nie rozumieć . Ale teraz DOROSŁOŚĆ zależy TYLKO OD CIEBIE …nie obwiniaj już nikogo proszę.. nikogo…I NIE OBWINIAJ SIEBIE.
Dla mnie najgorsze jest to ze ojciec moich dzieci nie umie mnie zrozumiec i to przy nim mam najgorsze objawy.Wyrzadzilam mu wiele krzywd i tak naprawde nie umie mi wybaczyc.sam ma teraz problem z soba kieruje nim zlosc i niedociera do niego ze nieraz sam jest prowokatorem klotni i stale pogarsza sie przez to moj stan.Rozmowa zawsze sie kaczy tym ze w jego mniemaniu on nie jest niczemu winny tylko ja.Mniej wiecej poznal ta chorobe i nie dajac mi czasu wymaga zebym byla taka jak on chce czy tam sobie wyobraza.Mysli nawet ze ja udaje i nie moze zrozumiec ze jestem taka slaba ,nie uznajac u siebie slabosci.Namawiam go na wspolna terapie w tym widze ratunek ,ale jak na razie to czarno to widze zeby sie zgodzil..Jak zyc …niewiem .zaczynam watpic a to chyba najgorsze….Powrocily mysli samobojcze ze lepiej zeby mnie nie bylo..zdalam sobie sprawe z tego ze o 8 roku zycia po dzien dzisiejszy a mam 39 to troche za duzo PRZSILEN ,Pracuje nad soba ale innym to niewystarcza ,.moge byc lepsza wersja siebie a nie wyobrazeniem kogos kim nie bede.
Kiedy ja ostatnio kończyłam terapie bardzo się bałam. Zawsze co tydzień zostawiałam w gabinecie mase problemów i smutków…i nagle pytanie..co ja z tym teraz zrobie….ale nie martw sie. Wszystko przetrwasz..
Jak to masz nie dozyc.heh na pewno dożyjesz 🙂 tez tak gadalam i patrz.. Zyje 🙂
Gorszy okres jestem slabsza niz myslalam,niestety kryzys pokazuje objawy tej choroby .Kuzwa chcialam nawet przyspieszyc lecznie ,TERAZ wiem ze to musimy potrwac.Za miesiac koncze roczna terapie pewnie stad tez ta panika ze sie konczy,za rok powrot taki system opieki ,mam nadzieje ze dozyje..pozdrawiam Aniu;]
Ja dałam rade. Nie wyobrażam sobie wracać do początku. Joanna..raz tylko idzie drogą terapii.. To bardzo trudna droga.. A potem trzeba sie co jakiś czas ogarniać. Nawracać jakby… Dasz rade. Jak coś pisz. Zawsze pomoge jak znajde chwile. Na jakim etapie jestes??
Czytam to wszystko i placze jakby o mnie…wiem teraz ze jestem na poczatku drogi ktora tez musze przejsc ,zrozumiec siebie i pomoc sobie .Podobne doswiadczenia przezycia, daja mi poczuje ze jestes moim lustrem i poprostu jak TY dalas rade to ja tez moge bo nie mialam tyle sily w sobie..Chce napisa kurwa mac i do przodu z tym calym bagazem,..