A co to w ogóle jest to PTSD?
Brzmi obco.
Objawia się również obco
Zaburzenia stresowe.
Zaburzenia stresu pourazowego.
Od razu zaznaczam. Nie jestem lekarzem, specjalistą…mój opis tego zaburzenia powstał ze zbioru swoich doświadczeń. Choruję na PTSD od wielu wielu lat. Tak naprawdę myślę, że ponad 20 lat…
Od jakiś 12 jestem wolna od sprawców – moich rodziców. Miesiąc temu ukończyłam dwuletnią terapię grupową dla DDA podczas której było wiele tzw. Scenek, gdzie wystawiano mnie ponownie na ekspozycję bodźców zewnętrznych, które wywołują u mnie napady lękowe. Wszystko oczywiście odbywało się w bardzo bezpiecznym środowisku. Właśnie dlatego to trwa aż dwa lata bo dopiero pod koniec mogliśmy dotknąć źródła zaburzeń. Mogliśmy DOŚWIADCZYĆ CZEGOŚ INNEGO NIŻ W DOMU. Co również zapisało się w naszym małym procesorze pamięci emocjonalnej – W CIELE MIGDAŁOWATYM.
Na poprzednich terapiach to działo się wg mnie za szybko. Dlatego nie dawałam rady.
Tutaj potrzebne było bezpieczne otoczenie. Zamknięta grupa. Z każdym z grupy musiałam mieć jasną relację. Bezpieczeństwo to podstawa kiedy wracamy do traumatycznych wspomnień. Jeśli boisz się terapii to rozumiem. Osobom, które doświadczyły przykrości w dzieciństwie bardzo ciężko jest przejść terapię. Ja około 10 lat chodziłam na różne terapie…w każdej z nich tematu przemocy nie ruszałam. Tylko tak ogólnikowo. Jak czułam, że coś się za szybko otwiera to przeżywałam terapię. Dopiero teraz udało się to ukończyć. Chociaż wielokrotnie po terapii musiałam połknąć xanax (tak. Biorę go doraźnie i naprawdę w wyjątkowych sytuacjach. To lek bardzo uzależniający dlatego nie polecam go brać jak nie ma potrzeby. Tylko lekarz psychiatra o tym decyduje) Wychodziłam z sesji i znowu czułam ucisk w klatce piersiowej i dziwny niepokój. To się mniej więcej zaczyna od takiej jakby aury? odrealnienia? derealizacja? oj…ciężko to opisać…tak jakby odpalały się mechanizmy obronne w organizmie. Trochę jakby zawyła syrena alarmowa i Twój organizm szykował się do wojny,ucieczki i przetrwania.
serce bije szybciej
Ciało drży
Czuję wtedy potrzebę, że muszę cokolwiek zrobić aby nie myśleć. Napisać do kogokolwiek aby dostać info, że ten ktoś mnie nie odrzuci, że jest. To bardzo mimowolne afekty, których w danym momencie nikt nie rozumie. Ja czasami wtedy potrzebuję jednego zdania…przytulenia.. zapewnienia… czegokolwiek aby nie rozsadziło mnie od środka. Mam wtedy wrażenie, że zaraz umrę? nie przeżyję tego stanu ?? straszne. Gorzej jak w tym stanie dostajemy… samotność. Odrzucenie. Brak zrozumienia.. wtedy pętla zaczyna się zaciskać. Lęki jak kula śnieżna rosną… w mgnieniu oka przychodzi silne napięcie, które w dzieciństwie było blokowane bo zawsze spotykało się to z odrzuceniem (rodzice przecież byli pijani…albo ich nie było…albo odpowiadali na nasze emocje przemocą) Ja w tym stanie bardzo boje się okazywać uczucia. Boje się odrzucenia. Wszystko kotłuje się we mnie. Jestem na krawędzi… jedną nogą zwariowałam. Drugą silnie to kontroluje. Ale wiem…WIEM, ŻE NIE MAM NA TO WPŁYWU BO TO BIOCHEMIA MÓZGU i ciało migdałowate odpala automatycznie i mimowolnie poczucie zagrożenia. Jak wytłumaczyć to wszystkim obok. że się boję ?? JAK ?? Jak powiedzieć wszystkim wokół, że jestem NORMALNA, ale teraz odpierdalam, bo STRASZNIE Boję się, ŻE ZARAZ COŚ SIE ZE MNĄ STANIE???? moje ciało wariuje. Dosłownie mam wrażenie, że nie przeżyję tego. Że to koniec.
Najgorsze jest to, że BARDZO SILNIE KONTROLUJĘ EMOCJE i to jest akurat spadek po rodzinie alkoholowej. Po prostu nauczyli mnie jednego – ŻE NIE JESTEM WAŻNA I TO CZUJE, JEST DZIWNE… NIEAKCEPTOWANE.
Dostawałam nawet za to, że głośno się śmiałam
Że płakałam
za wszystko dostawałam
Czy dziwne jest zatem, że teraz kontroluję okazywanie uczuć ??? NIE.
Kiedy czuję smutek – nie wyrażam go. Po co? Nie było czasu na smutek. W dupie mieli, że byłam smutna. Musiałam być twarda, żeby PRZETRWAĆ. Mając 9-10 lat musiałam być twarda jak żołnierz na froncie. Odcinałam się od siebie. Od tego co czuję. Musiałam włączyć mechanizmy obronne w postaci wyparcia, odcięcia…kontrolowania tego, aby nie wracało. NIE BYŁO NA TO MIEJSCA I CZASU. To jest cecha dzieci alkoholików. Odłączenie się od siebie…bo nie jestem ważna. Dziecko alkoholików dzieckiem przestaje być w momencie, kiedy musi stać się opiekunem swoich rodziców mając np. 10 lat…mniej? Wiesz.. ja w szkole na lekcjach jak tłumaczyli ułamki –> myślałam, czy w domu tata nie pobił mamy… czy mama zakręciła gaz, czy drzwi od domu nie są otwarte na oścież… czy mój kochany pies nie uciekł przez to. To były moje zmartwienia. Dlatego w szkole miałam same jedynki. Ale co? nauczyciele wyzywali mnie od „leni śmierdzących” A pedagog szkolna była niezłą pijaczką. Tak było. Niestety… witamy w latach 90 tych. Zasrane lata pijaństwa !
PTSD to zaburzenie stresowe. POLEGAJĄCE NA ROZREGULOWANIU systemu, który uspokaja organizm. U nas organizm nie uspokaja się tylko wpada w panikę. Nieadekwatnie odczuwamy do sytuacji bo czujemy silne zagrożenie. Kortyzol strzela jak z armaty… cały organizm wariuje…zwarcia w systemie. Brak kontroli.
WTEDY POTRZEBUJEMY DOŚWIADCZAĆ, ŻE JUŻ NIE MA TEGO CO BYŁO W DZIECIŃSTWIE.
Musimy zapisywać nową historię w ciele migdałowatym.
KONTROLOWANY SMUTEK zamienia się w agresję..złość. I wybucha jakbyśmy zamienili się w potwora..
Czego wtedy potrzebujemy:
AKCEPTACJI
Poczucia, że nie jesteśmy już sami, że możemy powiedzieć co czujemy. Nie musimy tego zamykać.
W stanie lęku potrzebujemy POMOCY – czasami może to być nawet pomoc medyczna.
Potrzebujemy miłości, której nie otrzymaliśmy w dzieciństwie. Czasami jedno słowo „jesteś dla mnie ważna/ważny. rozumiem Cię, jestem przy Tobie”
Zabronione komunikaty i ich tłumaczenie:
” Ty jesteś nienormalna/nienormalny !!!” –> nie wolno mówić takich rzeczy nawet jeśli faktycznie to co osoba z PTSD mówi i robi może WYGLĄDAĆ zupełnie nienormalne…niezrozumiałe. ALE MY O TYM W FAZIE LĘKU NIE WIEMY. Do nas to nie dociera !!! Natomiast informacja, że jestem nienormalna jest potwierdzeniem odrzucenia. Czyli za każdym razem będziemy się bali jeszcze bardziej.
Wyobraź sobie, że podstawą lęku u DDA/PTSD jest poczucie zagrożenia, że straci się zmysły..że się zwariuje…że coś się z nami dziwnego dzieje..nie wiemy co..ale boimy się, że możemy tego nie przeżyć. A organizm wyrzuca tyle hormonów stresu, adrenaliny itp..jakby ktoś nas trzymał za nogi w otwartych nogach samolotu i chciał zaraz puścić. O tak jest !!
I co słyszymy ” TY ZWARIOWAŁAŚ/ZWARIOWAŁEŚ !”
I ZAPĘTLA SIĘ SPIRALA LĘKU.
Po prostu nie opuszczajcie nas wtedy. NIE WTEDY. Naprawdę jest nam bardzo ciężko w tym stanie.
NIE WOLNO WYŚMIEWAĆ TYCH STANÓW – to przemoc psychiczna. Wyśmiewanie czyjegoś stanu smutku, lęku to przemoc psychiczna.
Jesteśmy ludźmi. Nie wszystko dzieje się tak jakbyśmy chcieli. I doskonale o tym wiemy. Ale w danej chwili nie widzimy tego.
POTRZEBUJEMY ZAPEWNIENIA, ŻE JEST BEZPIECZNIE aby ten stan minął
Czy komunikaty typu ” jesteś nienormalna/y, idź stąd, wypierdalaj, jak ty się zachowujesz?? lecz się ! itp. ” są potwierdzeniem, że jest bezpiecznie? NIE. Jest dokładnie tak samo jak było w domu. Wtedy mieliśmy kilka lat…może ponad 10… i te emocje były adekwatne do sytuacji jakie miały miejsce –> Teraz wyglądamy jak dorośli ludzie, a wpadamy w takie stany jak małe przerażone dzieci. I z czym się spotykamy? Z WYŚMIANIEM. ODRZUCENIEM. BRAKIEM AKCEPTACJI lub często – z PRZEMOCĄ. Bo podświadomie związaliśmy się z typem podobnym do naszego ojca? (córki alkoholików) a więc za każdym zasranym razem potwierdzamy jedno ” NADAL JEST JAK W DOMU”
Nie wyjdziesz z PTSD
Nie wyjdziesz z DDA
Jeśli nie pójdziesz na terapię
Jeśli silnych stanów lękowych/agresji/złości nie przepracujesz na terapii lub nie wyciszysz lekami na jakiś czas.
Jeśli będziesz w związku z toksycznymi osobami.
NIE MA SZANS. Uważam z doświadczenia, że siedząc w tym samym gównie od dziecka samo to nie minie.
Najnowsze obserwacje specjalistów brzmią: PTSD najlepiej leczy się psychoterapią MINIMUM 3 MIESIĄCE – dopiero wtedy można zaobserwować czy są widoczne efekty. Jeśli ich brak można pomyśleć o farmakologii i dalej kontynuować psychoterapię.
Osoby z PTSD mogą mieć objawy rok, dwa..kilkanaście lat, całe życie. Nie wiemy do dziś na ile plastyczny jest mózg. Wiemy, że ciało migdałowate zapisuje pamięć emocjonalną całe życie. Zatem doświadczanie czegoś nowego może eliminować i łagodzić traumy z dzieciństwa ! I w to wierzę JA. I to robię od wielu lat. Minimalizuję swoje zachowania, które mogą destrukcyjnie działać na moje dzieci itp. nie oznacza to, że nie mam stanów lękowych. Owszem mam.
Mam je kiedy poczuję miłość – od razu wpadam w lęki…bo przecież miłość to odrzucenie, obrażanie mnie, przemoc. A z reguły najbardziej pociągają mnie alkoholicy, ćpuny, osoby otępiałe emocjonalnie i narcystyczne. Czyli wzór mojego ojca. Bo takich mężczyzn znam najlepiej. Takich mężczyzn rozumiem. I często są to wspaniali mężczyźni.. ale ich narcyzm.. mechanizm odrzucania i ucieczki to dla mnie nakręcanie lęku przed odrzuceniem. Zatem najlepiej jest wiązać się osobami, które nie działają na nas jak oliwa do ognia.
Mam lęki, kiedy idę do nowej pracy, nowego miejsca. Silnie kontroluję swoje emocje. Boje się braku akceptacji. Boje się, że szef mnie wyzwie, pobije.. zniszczy i skarci za błędy ! ( tak jak rodzice )
Mam lęki kiedy ktoś ma gorsze dni i potrzebuje być sam..odsuwa się – JA TO ODCZYTUJĘ TAK –> już mnie nie kocha. I wtedy napieram… sprawdzam… czy nadal jestem ważna?? wystarczy, że ktoś nie odpisze. Albo odpisze za mało.
Ja nie myślę..on ma zły dzień – JA MYŚLĘ – NIE JESTEM DLA NIEGO WAŻNA ! i od razu zaczyna mi się trząść wszystko w środku, czuję niepokój .. chce mi się ryczeć.. a dlaczego? bo czuję, że nadchodzi zwykły smutek… A SMUTEK DLA DDA JEST ZAKAZANĄ EMOCJĄ.
„Jeśli nie możesz mnie znieść, kiedy jestem najgorsza…nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza”
Tak. W pełni zgadzam się z tym powyżej.
NIE MUSISZ BYĆ PARNEREM/ PARTNERKĄ osoby z PTSD/DDA/DDD/BORDERLINE
nikt Cię do tego nie zmusza. NIKT – jesteś wolnym człowiekiem.
Ale jeśli już z kimś jesteś i wiesz, że ta osoba ma jakiekolwiek zaburzenia to potraktuj to poważnie. Sam zachowuj się jak dorosły/a. A nie jak ojciec/matka. Wspieraj. Znajdź dobrego psychologa. Akceptuj. Bądź. Miłość polega na czasami tylko na obecności. Jeśli nie dajesz rady – sam możesz poszukać pomocy. Może okazać się, że nie bez powodu związałeś/aś się z taką osobą ?? Może sam tkwisz w jakimś schematach?
Na koniec dodam tylko, że bardzo ważną kwestią w udanym związku z DDA/PTSD jest empatia i umiejętność WYBACZANIA. Ja nauczyłam się po wielu latach wybaczać ludziom, że popełniają błędy. Musiałam też wybaczać sobie. A jeśli mogę wybaczać sobie to automatycznie wybaczam innym. Wybaczam bo jestem silna osobą. Wybaczać jest trudno.
Wybaczania trzeba się nauczyć. Warto spróbować…
PTSD się leczy. DDA się leczy. Borderline się leczy. Alkoholizm się leczy. Naprawdę chcesz nas wyśmiewać i odrzucać? bo mamy problem? To lepiej zostaw nas w spokoju jeśli nie kochasz. Nie umiesz wybaczać. A jeśli kochasz…i czujesz, że to jest osoba przy której czujesz się szczęśliwy/a to walcz. Walcz o zdrowie tej osoby. wesprzyj ją. Jeśli nie umiesz i nie czujesz takiej potrzeby – zostaw to. Nie tkwijmy w relacjach, które nas niszczą. Związek bezustannie powinien być rozwojem, nawet jeśli rozwój wywołują choroby – również psychiczne. A co jeśli osoba, którą kochasz nie chce się leczyć? i rani wszystkich dookoła. Masz prawo odejść. Nawet jeśli będzie to bolesne. Bo ranisz trwaniem w tym siebie i często dzieci. Czasami rozstanie jest jedynym wyjściem.
I na tym kończę. Nie ma miłości bez obecności. Ma atak?
Powiedz „Kocham Cię. I będę przy Tobie, jesteś bezpieczna/y”
Powiedz „cierpisz. I ja cierpię jak się tak zachowujesz. Poszukajmy psychoterapii, pomogę ci przez to przejść, będę przy Tobie bo Ciebie kocham”
Spróbuj to zrozumieć. Tu nie chodzi o Ciebie, że z Tobą jest coś nie tak. Jesteś tylko wentylem na nasze zduszone emocje, złość i lęk. Jesteś bezpieczną tarczą, w która możemy strzelać. Skoro ci się obrywa – to znaczy, że paradoksalnie właśnie jesteś dla nas ważny, bardzo ważny. to może znaczyć, że bardzo Cię kochamy. I boimy się tej bliskości. To może znaczyć bardzo wiele pięknego…co kryję się pod odrzucaniem w postaci wyzwisk, odtrąceń i wielu innych zachowań, które mają nas uchronić przed odrzuceniem.
DDA. To też często traumy. To zła przeszłość. Ale przed nami wiele wspólnych lat.. wspólna przyszłość. Jeśli masz w sobie miłość do kogoś. TO WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.