żyć tak, żeby nie żałować

Pierwsze pytanie brzmi :

Pytanie czy pracuję na życie, czy życie stało się pracą?

…..nie będę rozwijać tego tematu bo pytanie skłania do przemyśleń a te zawierają odpowiedź :)

Niczego w życiu nie żałuję ,nawet jeśli popełniłam wiele błędów – wybaczyłam sobie . Ale też nie popełniam ich znowu. Wyciągnęłam wnioski…i to własnie nazywa się w moim przypadku dojrzałością . Nie wiem co się ze mną działo przez ostatnie półtora roku…ale wiem ,że już to przetrwałam..terapia była męcząca ,ale też zakończona sukcesem. Nie jest łatwo to przynać ,że ma się problemy z uwikłaną przeszłością której nie chce się poukładać bo jest to zwyczajnie…nieprzyjemne. To był jakiś koszmar…czuję jakbym wróciła z jakiejś podróży..podróży w głąb siebie.. Co prawda z perspektywy czasu cieszę się ,że wiele się podczas tej podróży wydarzyło . Że nie jestem z Artem bo nic do mnie nie czuł ,że wiele przyjaciół okazało się ,że byli zwykłymi znajomymi, że poznałam na prawdę wspaniałych ludzi ,o których dbach z całego serca . To już ni jest to co kiedyś…prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Mam ich teraz mało – ale są prawdziwi. Może wiele z nich się gubi …gubię się z nimi ,ale z nimi …nie odrzucam za to, że mnie odrzucili. Nie ukrywam już tego co czuję…bo wiem ,że kiedyś będę tego żałowała. Mówię to co myślę..co czuję ,jeśli komuś się to nie podoba to trudno. Nie musi.

Jeżeli moje ego krzyczy : „Ja chcę” to staram się tę zachciankę spełniać ,żeby nie czuć wewnętrznego bólu..który buduje mur między ego ,a światem zewnętrznym. Wyrażanie uczuć stało się dla mnie jedyną drogą do niego.

Chcielibyście wiedzieć czy krzyczę jak kiedyś pełna lęku i zeschizowana ,że to SAMOZAGŁADA. ? Nie. .. .Jestem nadzwyczajnie spokojna i niesamowicie cierpliwa…

a jak to wypracowałam? Przepracowując ten cały SYF na własnych emocjach.

Teraz już zanim się coś dzieje – myślę o konsekwencjach.. i wiem,że dla większości jest to normalne…ale dla mnie nie było bo byłam zaburzona. A zaburzona znaczy ,że pewne sfery ukształtowały się we mnie nie tak jak powinny . Musiałam je przepracować jak małe dziecko…tyle ,że dorosłe. Nigdy nie mów nigdy, lecz nigdy nie jest za późno :)

Pełna optymizmu i wiary idę spać…bo nie ukrywam ze po 14 godz pracy -padam …z nadzieją ,że dostanę pracę z kursem księgowości…rachunkowości itp…że będę mogła podróżować służbowo i dalej się rozwijać :) to co ,że teraz jest do kitu…nie będzie tak zawsze :) To co ,że MOJE ŻYCIE JEST PRACĄ W TYM MOMENCIE…WAŻNE JEST TO ,ŻE CZUJĘ ,ŻE NIE CHCĘ W PRZYSZŁOŚCI ŻAŁOWAĆ ,ŻE TEGO NIE ZMIENIŁAM !!! Tak jak nie żałuję ,że poszłam na terapie …gdybym wtedy nie rzuciła pracy i poddała się …teraz bym pluła sobie w twarz i miała faceta ,który ma mnie w dupie…albo żyła sobie godząć się na wewnętrzny ból… gdybym wtedy nie rogrzebała tego syfu..nie byłabym szczęśliwa i nie pisała dziś tych słów !!

Jeśli zastanawiacie się nad terapią …czy to ma sens…czy to daje efekty to nie marnujcie czasu na zastanawianie się …bo TO MA SENS !!! z tym ,że nie jest to łatwe i raczej 90% terapii wydaje się być bez sensu i stan psychiczny może się pogarszać z każdym dniem..

Nie znam osoby która przeszła terapie wkładając w nią dużo zaangażowania i nie czuję się szczęśliwa :) jedną z nich jestem ja :) bo przecież można powiedzieć w końcu ,że znam siebie bardzo dobrze…półtora roku temu znałam SIEBIE TYLKO Z WIDZENIA :)

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *